wtorek, 30 października 2007

co przysłano...

Dzisiaj zaczynamy od przedstawienia Sztuk, jakie dotarły do mnie ze źródeł zewnętrznych. Najsampierw mamy kartkę urodzinową made by my sister - gałązka jarzębiny z modeliny, z listkami z bibułki. Tyyyle pracy - nadaje się chyba tylko na pojedyncze egzemplarze, bo nie wyobrażam sobie zrobienia przykładowo dwudziestu na jakąś okazję :)


Druga ciekawostka to kartka od Karen-z-redakcji, sporządzona z masy, którą prędzej czy później muszę obadać - nazywa się to cotton linter. Coś w rodzaju mielonego papieru :) Karen sama zrobiła formę, a w formie - gruszki.
Wieczorem eksperymentowałam conieco z gwiazdkami z filcu.

I jeszcze cytat z książki o kartkach, przywleczonej wczoraj z biblioteki w towarzystwie dwóch pozycji o architekturze. Pisklak zapragnął bowiem poczytać książkę o architekturze w tubylczym języku, co połączyliśmy z jego ćwiczeniem jazdy w nocy. Siedzę więc sobie na fotelu pasażera i przez 80% czasu powstrzymuję się od komentarzy na temat jego jazdy... a przez pozostałe 20% nie udaje mi się powstrzymać. Nie żeby było jakoś cienko - ogólnie dobrze mu idzie, tylko ćwiczyć musi, żeby wyrobić sobie pewne odruchy automatycznie, żeby się pewnych manewrów nie obawiać. Dobrze pamiętam moje własne początki na tut. asfalcie :D

Akwarela malowana na mokro, po wysuszeniu śniegowa gwiazdka - embossing na gorąco.

Brak komentarzy: