Następnie: urobiłam wczoraj conieco masy solnej, tak z pół filiżanki soli i tyleż samo mąki, conieco wody. Wyszło teraz dość sporo, tak że powstały najpierw kwiatysie (kicz straszny, całe szczęście, że nie wiem, jak się robi różyczki, bo pewnie też by się tu pojawiły), a potem ryba, kot i jeszcze na myszkę zostało, i jeszcze na osobnego kwiatka. Jutro w Walmarcie rozejrzę się za kilkoma kolorami farb akrylowych i po wyschnięciu nadamy temu jakieś barwy.
Tytuł zaś odnosi się do nowej mody - nowej chyba w Polsce, a tu to już chyba od paru lat. Mianowicie Artist Trading Cards, czyli ATC - takie miniaturowe dziełka, które się wysyła do ludzi. Trzeba sobie znaleźć adresatów tej zabawy, do czego przydaje się strona w internecie, na przykład swap-bot, znajdujący się obecnie w kraftowych linkach. Można tam znaleźć "wyzwania", czyli tematy, zapisać się; potem się dostaje adresy osób, do których się wysyła swoje produkcje. Ot, zabawka, ćwiczenie nowych technik, a bonusik jest taki, że w skrzynce pocztowej ląduje od czasu do czasu coś poza rachunkami i reklamami. Cieszę się, że staroświecka poczta odżywa, choć jest to może cokolwiek sztuczna reanimacja. Są tez fora i galerie elektroniczne, ale to nie to samo - ważne jest dostanie papierka do ręki. Otwieranie koperty, niecierpliwość, oczekiwanie itd.
Póki co, zapisałam się na dwa - jeden w temacie torebkowym, a w drugim trzeba wykorzystać znaczek pocztowy.
Pobawię się, co mi tam. Relaksacja.
A bardzo nie lubię, kiedy śnią mi się sny gdybiące - co by było, gdybym np. została w Polsce, albo wróciła tam kilka lat temu. Potem rano się budzę i kombinuję, albo - co gorsza - jeszcze we śnie usiłuję rozplątać supełek nie do rozplątania. A chlasnąć to nożem, jak węzeł gordyjski - life goes on oraz bloom where you are planted, nie ma kompletnie sensu gmeranie w taki sposób w przeszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz