poniedziałek, 20 sierpnia 2007

Powrót do papieru

Tęskniło mi się już do moich karteczek (w sensie kartek pięknego papieru czekającego na przetworzenie) i wczoraj wreszcie w deszczowy dzień zasiadłyśmy z R przy najbardziej zagraconym stole w całym powiecie, który stoi sobie w żółtej części zielonego pokoju (:D), w towarzystwie niby-rysunków z Krakowa i gipsowych wawelskich główek wiszących na ścianie. (Niby-rysunki, bo jak się kupuje na krakowskim Rynku, to się trzeba przyjrzeć, co tak naprawdę jest narysowane, a co wyszło z drukarki.)
Mamy więc prostą kartkę kon-gratulacyjną dla Paige i Jeremiego z okazji nabycia nowego domu (miałam zaproszenie na imprezę na sobotę, ale się wywinęłam). Kilka warstw, pieczątka, kokardka. Mało skomplikowane - po długim czasie niegrzebania w papierze jakoś trudno jest zastartować.

Druga kartka poniesie w sobie podziękowanie dla Kasi-od-Pożyczek. Pomysł nienowy, bo przerabialiśmy już wnętrza kopert z rachunków na tło kartek, ale tym razem jest trochę więcej detali na kwiatkach, nie wspominając o ZŁOCENIACH.

Kiedy R sobie pojedzie, czyli już jutro :(, zamierzam przejrzeć zapasy kartek, sprawdzić, co w tej chwili jest wystawione na Etsy, pomyśleć, co z tym zrobić - czy ponownie tam wystawić, czy może je wykasować i za miesiąc-dwa przenieść na ebay? Kolejna zagwozdka - czy produkować jakieś kartki świąteczne na sprzedaż? Zaczęłam w weekend eksperymenty z prototypem moich własnych kartek, przynajmniej tych do pracy, a domowe może będą jakieś inne?
Jak to dobrze, że wymyślono papier.
Skończyłam też wczoraj moje dopiski do wycieczkowej powieści-rzeki stworzonej przez R. Dziś dorzucimy jeszcze ilustracje i jutro się wydrukuje. Warto byłoby też umieścić to na stronie, skoro już powstało... zobaczymy.

Brak komentarzy: