Wróciliśmy wczoraj dość późnym wieczorem - pełni wrażeń do tego stopnia, że niemal trudno uwierzyć, że byliśmy w tych wszystkich miejscach. Zwiedziliśmy wszystko, co było zaplanowane, a nawet więcej - po drodze wyskoczyło na przykład największe na świecie skupisko teleskopów na górze Kitt Peak w Arizonie, sztuk dwadzieścia cztery. Albo niespodzianka w postaci przepięknego kanionu rzeki Virgin, którym przebiega autostrada numer piętnaście na trasie z Utah do Las Vegas. Albo oglądanie burzy od drugiej strony - z samolotu.
Zdjęć jest chyba z tysiąc trzysta, więc odsiew i wybieranie nafajniejszych zabiorą nieco czasu... całe szczęście, że jest aparat, bo inaczej nie dałoby się spamiętać tych wszystkich miejsc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz