poniedziałek, 4 czerwca 2007

niagara raz jeszcze

Sama nie wiem, o czym dzisiaj pisać – mam kilka gotowych zdjęć znad Niagary, a z drugiej strony przeżywam jeszcze wesele Alissy z soboty i wszystkie drobiazgowo przygotowane, ręcznie wykonane elementy. Może jednak postąpię chronologicznie i zamieszczę zdjęcia wodospadowe, jako że nie mam w tej chwili czasu na wielkie rozpisywanie się, a wesele tego by wymagało.
Mamy więc fotki z pomostu na dole, gdzie amerykańskie wodospady rozbijają się o skały.

To nie śnieg, to woda! Zamglony widok na Tęczowy Most oraz kawałeczek Kanady.

Tomuś stara się złapać tęczę. Najpierw było pochmurno, ale kiedy mieliśmy już wracać na górę, wyszło słoneczko, a razem z nim tęcze na rozpylonej wodzie.

Nie mogłam wyjść z podziwu nad niesamowitym kolorem wody. Woda jest bezbarwna, przezroczysta, prawda? A tu taka zieleń, jak butelki gdzieś z dzieciństwa, albo ze starej apteki.

Brak komentarzy: