Wykluła się kolejna żyłka koralików - tym razem dopasowana do kółka wyhaczonego z popsutego kolczyka. Lata temu się już to kółeczko pojawiło w moich zasobach, najpierw próbowałam je arcyniefachowo połączyć ze split ring, aż mnie oświeciło, że przecież potrzebny jest "jednowarstwowy" jump ring (zadanie domowe: dowiedzieć się, jak te części nazywają się po polsku).
Odkryłam też dzięki tej fotce z bardzo-bliska, jakie to krzywulce mam w koralikach :) Ale myślę, że dodają uroku, a nie problemu.
No i jeszcze jest taki bonus, że kilka nitek małych koralisiów można nosić razem - ten będzie fajnie wyglądał z oceaniczno-latarnianym i z białym, który jest w najbliższych planach (zaraz po bieżącym, inspirowanym flagą Izraela).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz