Tydzień temu byłyśmy z kraft-uczennicą na zakupach, a dwa tygodnie temu eksperymentowałyśmy z mgiełkami i maskami. Należało się spodziewać, że dwunastolatka, choć czasem zachowuje się jak całkiem dorosła osoba, w obliczu możliwości psikania nie poprzestanie na kilku delikatnych naciśnięciach, żeby było widać maskę. Będzie się bawiła, aż wszystkie przygotowane kartony i papiery zamokną, przemokną, będą ociekały i ciężko będzie je nawet przetransportować do samochodu, bo będzie na nich tyle farby.
Ponieważ zapsikanych papierów jest mnogość, jeden z nich wykorzystałam tło dla czerwono-złocistego żurnala.
Najważniejszy element dekoracyjny to serducho z pieczęcią, brrrrrokatem i mod-podgem.
Jest też i złota myśl Heleny Keller.
I nawet śladowe ilości maskowania.
A cała strona się złociście świeci, co fajnie wygląda, ale do sfotografowania jest ciężkie.
I to by było na tyle. Wracam do cyferek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz