Nowy eksponat nam w chałupie się był pojawił - T i P pracują ostatnio w starym banku, który przerabia się na restaurację. To prawie zabytek - co prawda, próby nadania mu oficjalnego certyfikatu zabytku skończyły się fiaskiem, ale struktura jest stara (z lat dwudziestych zeszłego wieku) i piękna.
Wyrzucano w owym zabytku zegar - tutaj sobie można zobaczyć, jak to wyglądało jeszcze niedawno. Ciężka, marmurowa tarcza wisiała tuż nad wejściem do ogromniastego sejfu. A teraz wisi u nas nad kominkiem :)
Dla dopełnienia historyjki jest też fotka z czasu remontu - zegar już przejęty przez nowego właściciela, sejf, rzecz jasna, nie do ruszenia.
A na górze jest kopuła, a na jej szczycie - szkieuka!!
Z innej beczki - wiadomostka pogodowa: jeśli gdziekolwiek widzi się fioletową mapę, nie jest to dobry znak, nawet jeśli bardzo się lubi kolor fioletowy. Oznacza on bowiem wściekłe mrozy i chyba kolor nosa oraz kończyn po spędzeniu niewielkiej nawet ilości czasu na zewnątrz. Przywykłam już do tego, że w porze wyjścia do pracy jest gdzieś między -15 a -20, ale w ostatnich dniach znów zjechało poniżej -20, a odczuwalna poniżej -30.
Ale będzie jeszcze kiedyś wiosna, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz