środa, 6 listopada 2013

1389. ku górom

Ponieważ szkoda mi było wyrzucić kartkę z codziennego kalendarza, na której znalazło się zdjęcie gór z parku narodowego Teton, wkręciłam je w stronę w art journal (przy okazji - zaczęłam pisać na każdej kompozycji daty, bo mi ich brakowało, kiedy oglądałam starocie... a to dopiero ze trzy lata minęły).

Takoż mamy w dolnej części zdjęciowe wspomnienie z wyprawy do Yellowstone, podczas której zahaczyliśmy i o Grand Teton, właściwie przejazdem. W części górnej znalazł się fragment z Psalmu 121, dwa początkowe wersy:

Oczy moje podnoszę na góry, skądby mi pomoc przyszła. Pomoc moja jest od Pana, który stworzył niebo i ziemię.

To tak dla utrwalenia znanych już słów - har (góra), szamaim (niebo), erec (ziemia - jak w Erec Israel), ezri (pomoc). Pośrodku zaś, przy trzech guzikach, mamy trzy ważne biblijne góry - Hermon, Karmel i Zejtim, czyli Oliwną.


I tylko nie jestem do końca przekonana, że ta chmura po lewej pasuje... ale trudno, zeskrobać się nie da :)


Można ją zinterpretować jako obłok, który prowadził Izraelitów przez pustynię oraz góry właśnie... ale to ciut naciągane :)

Chyba ostatnio właśnie potrzebne mi są takie wyklejanki celem porządkowania rozumu. Bez stresu, że dla kogoś albo do sprzedania, takie sobie wędrowanie przez papiery i pudełko ze ścinkami.

Brak komentarzy: