Ponieważ szkoda mi było wyrzucić kartkę z codziennego kalendarza, na której znalazło się zdjęcie gór z parku narodowego Teton, wkręciłam je w stronę w art journal (przy okazji - zaczęłam pisać na każdej kompozycji daty, bo mi ich brakowało, kiedy oglądałam starocie... a to dopiero ze trzy lata minęły).
Takoż mamy w dolnej części zdjęciowe wspomnienie z wyprawy do Yellowstone, podczas której zahaczyliśmy i o Grand Teton, właściwie przejazdem. W części górnej znalazł się fragment z Psalmu 121, dwa początkowe wersy:
Oczy moje podnoszę na góry, skądby mi pomoc przyszła. Pomoc moja jest od Pana, który stworzył niebo i ziemię.
To tak dla utrwalenia znanych już słów - har (góra), szamaim (niebo), erec (ziemia - jak w Erec Israel), ezri (pomoc). Pośrodku zaś, przy trzech guzikach, mamy trzy ważne biblijne góry - Hermon, Karmel i Zejtim, czyli Oliwną.
I tylko nie jestem do końca przekonana, że ta chmura po lewej pasuje... ale trudno, zeskrobać się nie da :)
Można ją zinterpretować jako obłok, który prowadził Izraelitów przez pustynię oraz góry właśnie... ale to ciut naciągane :)
Chyba ostatnio właśnie potrzebne mi są takie wyklejanki celem porządkowania rozumu. Bez stresu, że dla kogoś albo do sprzedania, takie sobie wędrowanie przez papiery i pudełko ze ścinkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz