poniedziałek, 22 kwietnia 2013

1311. życie większe i mniejsze

Mikroskop nie przestaje dostarczać fascynujących widoków, ale muszę przyznać, że po pierwszym zachwycie wrotkami nie udało mi się jeszcze znaleźć podobnie atrakcyjnego mikro-życia. Przyniosłam sobie nadpsute listki z kałuży, nieco błotka ze stawu razem z materią roślinną (takoż nieświeżą), zeskrobałam odrobinę nalotu z prysznica - nic, same statyczne obiekty.

Największy sukces odnotowuję w wodzie z mchem, gdzie znalazł się też przez przypadek kawałeczek... migdała. Pływają tam niteczki w dość sporych ilościach i nie są to chyba glony, bo glony nie potrafią się chyba celowo przemieszczać? A to sunie ruchem wężowym i wyraźnie w tym uczestniczy.

Pałeczki owe na razie się wydłużają i czekam, aż będzie się je dało obejrzeć bardziej szczegółowo, bo obecnie nawet w powiększeniu 1000x (czyli na maxa) widać jedynie, że po prostu są.

Wpisy o mikroskopii zapewne jeszcze będą, ale na razie założyłam sobie album na pikasie, do którego można się dostać przez link po prawej stronie, i tam właśnie powstaje pamiętniczek z tego, co się ogląda.

A my z Alicją udałyśmy się wczoraj na pobliską farmę, gdzie główną atrakcją było strzyżenie owiec. Sama nigdy tego nie widziałam, a Ala fascynuje się owcami, więc frajdy było sporo. Oczywiście farma to nie tylko owieczki - spędziłyśmy tam doooobre kilka godzin i na pewno nie była to ostatnia wizyta :)

Owieczka po wizycie u fryzjera

Inna owca, jeszcze nie golona, wygrzewa się na słońcu.

Pojęcia nie miałam, że owca może tak siedzieć :)
I w ogóle nie protestować, kiedy się ją strzyże.

W zabytkowym farmowym domu dzieci pomagają gotować.

Miła pani demonstruje starożytny instrument,
a ja cały czas myślę o tym, że całkiem podobny mamy
w naszym zborze w Polsce :)

Przykład robótki ręcznej - quilt.

Potwierdzenie wiosny.

Zdziwiłam się, że kurczaki nie są żółte - ale wszystkie kury
na farmie są czarno-białe, więc i kurczątka
mają podobne ubarwienie.

Rzeka wezbrana po ostatnich ulewach -
patyki pędzą po niej jak szalone!

Przędzenie wełny w Visitor Center -
Ala dostała potem wełnianą bransoletkę.

1 komentarz:

Ev (ZielonaKrówka) pisze...

Lubię oglądać Twoje relacje z wycieczki z Alicją :) Zawsze wpadniecie na coś ciekawego ^^