Kto widział te niebieskie kwiatki przy drodze? To właśnie podróżniki - a konkretnie Cykoria podróżnik. U nas też występuje, i to tysiącami - jechaliśmy w weekend na wycieczkę w kierunku południowym, do dwumiasta uniwersyteckiego Urbana-Champaign, i prawie cały czas przewijały się obok drobne krzaczki obsypane moim ulubionym odcieniem niebieskości. I nie ma znaczenia, czy to wielka autostrada, czy chuda dróżka w polach gdzieś, czy nawet Droga Żelazna - podróżnik wszędzie się zadomowi.
Podróżniki można zbierać w celach zielarskich, młode listki dodaje się do sałatek - a inny gatunek tego rodzaju, cykoria endywia, zaliczać się może do מָרוֹר - maror - gorzkich ziół, spożywanych przez Izraelitów w Egipcie, podczas pierwszej Paschy, tuż przed wyjściem na naprawdę wielką, czterdziestoletnią wędrówkę. Takoż i mamy kolejny związek z podróżami, choć może nieco naciągany :)
I jeszcze wspomnieć by można, że z cykoriowego podgatunku, a konkretnie z jego korzeni, po ususzeniu i zmieleniu powstaje substytut kawy. Ale tutaj już nie będę nic naciągać w celu wykazania związku z podróżowaniem :)
Za to mam nadzieję, że z tej ostatniej wycieczki będzie kilka postów gościnnych dokonanych, albo przynajmniej wspomaganych przez T, bo ja sama uczestniczyłam w kościółkowej konwencji, podczas gdy on zwiedzał okoliczne atrakcje sięgające od chmur po morskie głębie. Ha! Na środku naszego plaskatego Midwestu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz