wtorek, 3 lipca 2012

1176. sześć wcieleń jednego psiuńcia

Kolejny atak psiuńciów... a tu jeszcze chyba ze cztery czekają! Szybkie karteluszki, chyba najbardziej podoba mi się ta pierwsza:






A ta mi chyba wyszła najkiepściej... cóż, nie zawsze pierwszy maja.


Głębokich przemyśleń brak, podobnie jak prądu... od niedzielnego południa, czyli już 48 godzin. Zawartość lodówki poszła się paść, na szczęście nie było jej wiele; kot bidny się smaży, leży na płytkach, to mu nieco chłodniej... pod wieczór i w nocy też jest gorąco, a na dodatek robię sobie światło ze świeczek, które też, jak wiadomo, raczej grzeją niż chłodzą.

Ale może już do nas prąd idzie, bo na okolicznych skrzyżowaniach włącza się coraz więcej świateł, stacje benzynowe działają i nawet niektóre sklepy - z remontowym Home Depot na czele. Taką panią upolowałam dziś w drodze do pracy:


1 komentarz:

Ev (ZielonaKrówka) pisze...

Mi ta w kratkę :)
Ja przez tydzień nie miałam ciepłej wody i marudziłam w jakim barbarzyńskim kraju żyję - a widzę, że nie mam co narzekać ^^.