wtorek, 29 maja 2012

1159. proszę państwa, oto miś...

...miś jest bardzo grzeczny dziś,
chętnie państwu łapę poda.
Nie chce podać? A to szkoda.

Wróciliśmy wczoraj dość późnym wieczorem z szybkiej wyprawy w Appalachy, w Smoky Mountains. Relacja dziś będzie bardzo krótka, bo ledwośmy się rozpakowali, wyłączono prąd (albo okoliczne burze coś popsuły, albo klimatyzatory hulające w upalny dzień położyły sieć), a i nam dość szybko skończył się prąd w organizmach, bo trzy intensywne dni i dwie zarwane noce dały troszkę popalić. Obejrzeliśmy więc tylko pędem zdjęcia, które wymagają jeszcze oczywiście wiele pracy (hm, Projekt Fotka zrobił niniejszym trzy kroki do tyłu...)

Wrzucam więc jedynie filmik z najbardziej niezwykłej chwili. Planowaliśmy mianowicie wstać wcześnie i zajechać na wschód słońca pod Clingmans Dome, a potem wydrapać się na szczyt i na wieżę obserwacyjną celem doświadczenia wschodu słońca. Niestety - zaspaliśmy jakieś pół godziny, ale wyszło nam na dobre, bo kiedy zaczęliśmy się wspinać na rzeczoną wieżę, zobaczyłam w lesie jakieś ruchy... i zatkało mnie, bo przecież jednak niedźwiedzie to rzadkość!

 

Pani Misica z małymi przez dobry kwadrans praktycznie ignorowała nas oraz z tuzin innych osób, które oczywiście natychmiast wywlokły z plecaków sterty sprzętu fotograficznego, z wielkimi statywami i półmetrowymi obiektywami łącznie. A ja... wzruszyłam się do łez, patrząc z niedowierzaniem na sympatyczne pycholki, na gęste futra, w których pobłyskiwała rosa w świeżym słońcu, dopiero co po wschodzie. Grzebały sobie w zielskach, wyjadały coś, aż wreszcie mama zaczęła się jednak niepokoić i przyglądać otoczeniu. W końcu bez większego pośpiechu zarządziła odwrót.

Wspominaliśmy sobie potem, że jesteśmy prawie jak magnesy na dzikie zwierze - na Alasce udało nam się zobaczyć komplet, łącznie z niedźwiedziami i wilkami, które wruszyły nawet przewodniczkę, bo widuje się je nieczęsto. Na każdej wyprawie coś się trafia, częściowo może dlatego, że zwykle bardzo wcześnie zaczynamy dzień i zwierzaki właśnie jedzą, wyłażą na łąki, niedaleko dróg.

Tak, że jeszcze będą opowieści, bo i jelenie były, i dzikie indyki, i dzięcioły, i żółw, i nawet węże... a tu jeszcze o szlaku Appalachów by trzeba wspomnieć, i o wodospadach... CDN!

Brak komentarzy: