Po pierwsze - karteluszkę zrobiłam, raczej prostą, na urodziny koleżanki z pracy, ale jest w niej pewien myk: otóż ma wierzchnią warstwę z plastiku z brokatowym pokryciem - owo pokrycie widać nad klapkami, potem jest kawałek plastiku zupełnie przezroczystego i potem jeszcze brokatowy czerwony pasek.
Taki plastik był niedawno przylepiony do okładki jednego z naszych magazynów, w którym właśnie pracuje owa koleżanka, więc mam nadzieję na moment, w którym powie "ooooooooo! okładka!"
W dziale błyszczydeł mam jeszcze do zaraportowania, że powiódł się eksperyment z brokatową akrylówką w alkoholu technicznym (tak sobie będę roboczo nazywać rubbing alcohol). Myślę jednak, że farby trzeba dawać mniej, bo skorzystałam z dorady z Tubki i płyn najwyraźniej robi się przy takich proporcjach ciężki i zamiast ładnie psikać mgiełką, robią się większe placki. Placki też są ciekawe, ale nie to mieliśmy na myśli :)
Papier przy takim eksperymencie jest też przemoknięty i tak już zostaje, czyli wychodzi dwustronny.
Zielska na balkonie też mają oczobipne kolorki w porannym słońcu:
A już jutro wieczorkiem jedziemy na wycieczkę i mam nadzieję, że upoluję na niej mnóstwo kwiecia, gdyż Smoky Mountains to ponoć mekka kwiatolubów! Polowanie będzie tylko fotograficzne, bo to w końcu park narodowy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz