Zrobiłam bardzo koronkową kartkę z pokazanym wczoraj elementem - nie mogłam się zdecydować, czy te falbanki kropeczkować, czy nie, ale w końcu poszłam na całość. Prostota pozostała w bardzo ograniczonej kolorystyce, a poza tym - hulaj dusza!
Na zakładzie dziś wymiany kubków świątecznych, ciastek, do tego trzydzieste urodziny jednej z graficzek... a u mnie cała para idzie w klejenie, jakoś nie mam głowy do tych wszystkich (trochę wymuszonych, jak dla mnie) tradycji biurowych. Z wyjątkiem tego, że na wspomniane urodziny ma przybyć śpiewany telegram, zamówiony przez przyjaciół z Kanady. Nigdy jeszcze nie widziałam takiego zjawiska, wiem tylko, że istnieje, więc czekam z niecierpliwością :)
W muzeum nadrabiamy dziś za wczoraj - taka kartka była zaplanowana, eko- i politycznie poprawna (drukowana na papierze z recyklingu), ale za to niezwykła kształtem (chuda i wysoka) i fajnie zilustrowana. W widocznych na poniższym zdjęciu dziurkach przeciągnięta była jeszcze kukardka, ale trzeba było ją oczywiście usunąć, żeby kartkę otworzyć.
A na dzisiaj, żeby kolorystycznie pasowało do zrobionej rano kartki, wrzucimy sobie taki oto obrazeczek, wydrukowany na papierze fotograficznym - takim groszkowatym, jak dawne zdjęcia:
Patrząc na front, można by mieć wątpliwości, czy to aby na pewno kartka świąteczna, ale wnętrze to potwierdza:
Pojęcia nie mam, kto to Mary i Frank - i nie wiem też, skąd eksponat znalazł się w moich zbiorach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz