poniedziałek, 24 października 2011

1011. światło i dźwięk

Dwie karteluszki były mi na dziś potrzebne - wymyśliłam je w zeszłym tygodniu i częściowo przygotowałam, ale ostateczne klejenie jakoś się zwlokło aż do dzisiejszego poranka. (Wczoraj się przykładowo czytało książkę, romansidło z nutką perfum, zamiast kleić. W sobotę się sprzątało i kleiło... ale co innego :)

Pierwsza kartka jest prościutka i towarzyszy stercie dziesięciu innych, zrobionych na cel charytatywny. Przedstawi się je przy następnej okazji.


Pierwszy raz w życiu i z pewną nieśmiałością skorzystałam z kształciku, przysłanego latem przez Szanowną Mrouh. Nie nazdziwiałam tam nic wielkiego, ot - dwie warstwy akrylówki. Zastanawiałam się nad złotym tłem w dziurkach, gdzie powinno być światło, ale zrezygnowałam. Fajne są te kształciki :)


Druga kartka jest w znacznym stopniu śmieciowa. Baza wzięła się od znajomego Artysty Tajlandczyka (Taja?), który swego czasu sprzątał w domu i wyrzucał sterty kartonu. Do tego rameczka z tekturki, którą owinięte są kubki z kawą na przykład w Starbucksie, nuty ze Sklepu Drugiej Szansy i papierowy ręcznik, sprezentowany przez znajomego dziesięciolatka, który owym ręcznikiem czyścił pędzle na plastyce. "Masz, na pewno ci się przyda" - tak powiedział, wręczając mi zmięciuchową kulkę wyjętą z kieszeni kurtki. No i przydała się :)


3 komentarze:

Mrouh pisze...

Niesłychanie się uroczo wpisała effinkowa latarenka w noc van gogha. A druga kartka przyprawia mnie o dreszcz ekscytacji, zachwycając śmieciowościa, zwłaszcza tą szmatką popędzlową:-)

Lily pisze...

Druga kartka mnie zachwyciła;-) podobają mi się takie recyklingowe klimaty;-)
Pozdrawiam;-)

ania pisze...

Świetny klimat. Kapitalna uliczka:) Świetny pomysł na oddanie przestrzeni:)