W zeszłopiątkowym słoiku w zaprzyjaźnionej Kawiarni pojawił się owoc niezwykły, a piękny (i trochę na dodatek trudny w obsłudze.) Te kuszące pesteczki obrośnięte przezroczystą substancją, prawie jak szklane paciorki...
Z tej inspiracji została u mnie chyba tylko gama kolorów, a i to nie wiem, czy czasem nie naciągana, przynajmniej w marnym świetle dzisiejszego poranka :) W każdym razie mamy zakładkę wielce pomocną, bo zawierającą odmianę czasownika hablar, a to w celu wgryzienia się w hiszpańskie końcówki. Jak na razie, mam wrażenie, że są nie do przejścia, ale się nie zamierzam poddawać.
Wykorzystałam okładkę z jakiejś biurowej broszury, dawno już zrecyklingowanej, conieco ścinków z pudełka ścinkowego (nic a nic w nim nie ubywa, a wręcz odwrotnie), no i trochę koralików itp. do skonstruowania dyndadełka. Wszak zakładki z dyndadełkami to przyjemność.
6 komentarzy:
Śliiiiczna!!!!!!!!!
Dzięęęęęki! :)
a tak wątkiem lingwistycznym idąc - czy to nie dziwne i podejrzane, że w języku polskim kolor granatowy nie jest koloru granatu?
chyba się kroi wpis językowy o granatach... bo to bardzo ciekawe zagadnienie.
a, to czekam w zaciekawieniu.
dziękuję za dzisiejszą powiastkę mailową. ubarwiłaś mój (dość ponury) dzień. ;)
Granaty za to wybuchowe są po naszemu, ciekawe czemu. A to i kolor (ten polski) piękny, i owoc smaczny i kamień zacny. Jako i zakładka:-) W dodatku edukacyjna i tak sobie myślę, że to dobry pomysł nasączać codziennie gadżety jakimiś mądrościami, może mimochodem wejdą w głowę:-)
Prześlij komentarz