poniedziałek, 1 sierpnia 2011

978. wyprawa nie nasza

Ponieważ pojawiła się prośba, zapodam dziś nieco więcej szczegółów na temat wyprawy, w jakiej uczestniczy mój siostrzeniec Mikołaj. Jako ciotka z jednej strony cieszę się bardzo, że ma możliwość wsadzenia nosa w taką egzotykę, bo to szansa zupełnie niepowtarzalna, ale z drugiej - gdzieś tam na dnie przygodowego serca czają się jednak niepokoje. Na razie wszystko idzie jednak zgodnie z planem i zdaje się, ze zapiera dech w piersiach :)

O wyprawie można bardziej oficjalnie poczytać na stronie Klubu Wysokogórskiego Kraków. Oto mapka przedsięwzięcia:

Zalecieli na razie przez Moskwę do Delhi, następnie przeciągnęli się do Islamabadu, a najnowsza, dzisiejsza wiadomość była z Gilgit. Jechali tam Karakoram Highway, z mniej więcej takimi widokami po drodze - na przykład ośmiotysięcznik Nanga Parbat:



Gilgit przedstawia się tak:



Teraz będą sunąć dalej na północ, ku wiosce Bar, gdzie kończy się droga przejezdna samochodem, a potem potuptają już na nogach w stronę Batura Muztagh.



Mam nadzieję, że nikt mi nie urwie głowy za te wszystkie "pożyczone" z wikipedii i Google Maps fotki... jestem jednak tak podekscytowana tą wyprawą, że chęć pokazania tych widoków wygrała tym razem ze zwyczajową niechęcią do takich pożyczek. A chłopaki na pewno będą miały góry zdjęć, tylko że w tej chwili cienki internet nie pozwala im nic przepchać.

Tak sobie myślę o tej ich ekspedycji i jednocześnie uśmiecham się na nasze perspektywy - o ile nie zdarzą się nieprzewidziane wypadki, najbliższe trzy wyprawy to Minnesota w długi wrześniowy weekend, Dakota Północna-Kanada w październiku i Turcja-Izrael w marcu. Normalnie spełniają mi się marzenia :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wielkie dzięki za fotki, daja wyobrażenie piękna i ogromu tych gór.Niech będą dla nich otwarte i bezpieczne.
Mama Mikołaja

niekiedy pisze...

Kasiu, dziękuję ogromnie! przeczytałam wszystko o wyprawie z wypiekami na twarzy. wspaniałe przedsięwzięcie. oczywiście bardzo mocno trzymam kciuki i niecierpliwie czekam na dalsze wieści. bardzo mocno pozdrawiam! ewelina :)