środa, 29 czerwca 2011

963. in the jungle, the mighty jungle the lion roars tonight

Miało być dziś o koralikach, które wczoraj zmontowałam niespodziewanie dla samej siebie... ale coś zdjęcia na blogasek nie wchodzą. Przedstawiam zatem filmik z niedzieli - byliśmy z wnuczką Alicją w ZOO i wśród sterty fajnych zwirzowych portretów mamy też filmik z ryczącym lwem. Chyba jeszcze nigdy czegoś takiego nie słyszałam - przynajmniej nie od lwa, hehe.



Wyobraziłam sobie od razu, że siedzę gdzieś w Afryce, wieczorkiem, a dookoła ryczą takie bestie. Ciarki przechodzą! Niemniej jednak jest to wspaniałe zwierzę, taaaaaki majestat... Te łapska, ten ogon z kleksem na końcu (było o tym w jakiejś książeczce dla dzieci), ta twarz...

Poniżej zaś piosenka - inspiracja dzisiejszego tytułu:

Brak komentarzy: