środa, 18 maja 2011

943. bio-krafty u Craftypantek

Mrouh i Habka pisały już u siebie na początku miesiąca o tym, że Craftypantki zajmują się tym razem bio-kraftami. Zaczęłyśmy niby od patyczków, ale potem prace rozszerzyły się na inne materiały pochodzenia roślinnego - więc zapraszamy do uczestnictwa! (Jak zwykle będzie wylosowana skromna nagroda :)

Moja praca to krrrrrokodylek z drewienka znalezionego podczas spaceru po okolicznym lesie. Leżało na ścieżce i normalnie PATRZYŁO na mnie tym ślipiem, które tylko troszkę podrasowałam czarnym piórkiem. Krokodyl pławi się z zadowoleniem w wodzie ze ścinków, nad którą rosną podobnie ścinkowe chaszczyska.


Z całkiem innej beczki, tej z napisem "WIP-Work in Progress", czyli "praca w toku": doznałam dziś rano niespodzianki, kiedy po usmażeniu kotletów i ugotowaniu ziemniaków zostało mi nieco czasu na krafta. Leżały mi na wierzchu od jakiegoś czasu mini-stempelki z muffinami, albo raczej cupcake'ami. (Różnica? Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że cupcake ma zazwyczaj jakąś masę na wierzchu, której muffin nie będzie posiadał. Ponoć jednak nie chodzi o sam wygląd zewnętrzny, bo są i reguły co do składu ciasta - coś w rodzaju tego, że cupcake jest lżejsze, muffin jest bardziej w kierunku pieczywa, a cupcake to cukiernictwo... grzebałam swego czasu za informacjami o tym podziale, bo mnie to intrygowało, ale po przeczytaniu kilku forów niezbyt mi się rozjaśniło i chyba pozostanę przy mojej pierwotnej teorii :)

Tak czy siak - moja niespodzianka polegała na tym, że wykorzystałam pierwszy raz różowy puder do embossingu, jaki sprezentowała mi przeprowadzająca się koleżanka z redakcji (piękny to był dzień, wręczyła mi całe pudło kraftowych rzeczy, których nie zamierzała ze sobą zabierać do nowego lokum w Nowym Jorku). Ów różowy puder, zamiast się ładnie rozpuścić i splastyczyć, raczej się sfrocił! Dopiero wtedy popatrzyłam na etykietkę - pisze na niej PUFF, czyli tak właśnie miało być. No i mam takie coś, przypominające fakturę ręcznika, tyle że trochę jakby gumowego.

Zrobiłam sobie też czarne muffinki, których kontury będą jeszcze pomalowane na jakieś słitaśne kolory, ale niestety już dziś nie zdążyłam, bo należało zasuwać do pracy. Ten puder z kolei ma w sobie brokat, ale o tym wiedziałam :)


2 komentarze:

druga szesnaście pisze...

krokodylisko prima sort!
ja przez was nie mogę teraz spokojnie na spacer wyjść, bo wszędzie widzę potencjał twórczy, a nie zwykłą trawę. ;)

podoba mi się słowo: "sfrocił".
kradnę.

Joanna Wiśniewska pisze...

Krokodylowa kartka jest swietna :) Sfrocone muffinki też ;) Piękne zdjęcia z podróży! Ja swoje kwiatki suszę w książce ale nie wiem dlaczego tylko te znalezione na wakacjach w Polsce (mieszkam w Anglii), mam nawet zboże zasuszone ;) Pozdrawiam i dziękuję za miły komentarz. Asia