...a mianowicie sporządzić resztkową mozaikę, na przykład w art journalu. Oczywiście resztek w zasadzie nie ubyło, bo to ledwie dwie stroniczki - ale fajnie było grzebnąć w papierowych wspomnieniach. Miałam podobne odczucia jak w domu w Polsce, kiedy grzebie się w worze z resztkami szmatkowymi i przypomina, co z czego było uszyte. Spora część tych ciuchów już nie istnieje, albo doświadcza drugiego życia w postaci jakiejś ścierki; a ścinki sobie leżą i czasem nawet się do czegoś przydają.
Ostatnio w Collage Caffe też zapanowała moda na wykorzystywanie drobinek, zatem do dzieła:
Kilka szczegółów z mojej mozaiki - poniżej jest pieczątka pamiątkowa z wyprawy na wystawę patchworków zeszłej jesieni, wycinek z kwitka z badziewiakowni "White Castle" i ćwiek z uchem, którego nie mogę rozgryźć.
Guzik z Magicznego Słoika Wigilijnego, kawalątek koronki, ptaszyna z jakiegoś opakowania, kolorowe opakowanie znaleźne.
Zawijasek z winorośli, kwiatek paćkany lakierem do paznokci, kraciasty karton niebiesko-brązowo-kremowy - chyba pierwszy bloczek, jaki sobie nabyłam, bo był taniusi, a kolory zupełnie nie moje, więc jeszcze się nie zużył, choć minęły lata.
Metalowy element znaleźny, filcowe kółeczko.
Mam jeszcze parę innych stron świeżo stworzonych, ale będą musiały poczekać :)
4 komentarze:
świetnie to wygląda!
moje pudełko ze ścinkami to w 80% paseczki jak się wczoraj okazało :D
świetna sprawa! bardzo fajna mozaika powstala :)
rzeczywiście świetnie wyszło.
i podoba mi się, że wiele z tych kwadracików chowa w sobie maleńkie historie.
fantastycznie wyszło! wielce inspirujące.
Prześlij komentarz