Ponieważ poprawiła się pogoda, jest chłodniej i HURRA o wiele mniej wilgoci w powietrzu, zapodałam pierwszą próbę ze świeżo nabytymi foremkami do papierowych odcisków. (Odciski oczywiście wymagają suszenia, stąd ta radość z poprawy meteo.)
Pierwsze odkrycie – materiał, z którego zrobione są foremki, cudownie wsysa wodę, czyli znacznie przyspiesza proces. Ułożyłam najpierw na dnie kilka warstw utarganego papieru toaletowego (! nie ma to jak specjalistyczne surowce wysokiej klasy i szlachetnego pochodzenia) i uklepałam mokrym pędzelkiem, żeby dokładnie weszły we wszystkie zagłębienia. Potem w miseczce namoczyłam drobne kawalątka tegoż papieru i upchnęłam w formie. Na koniec – znowu kilka warstw większych kawałków, cały czas na mokro.
Odsączyłam tyle wody, ile się dało, naciskając papierowym ręcznikiem. Podważyłam dzieło za pomocą skalpela – niemożebyć, wylazło od razu!
Wypróbowałam farbowanie wodą z odrobiną farbki do barwienia żywności – stąd ten zielonkawy odcień jednej z ważek. Potem pociągnęło mnie do kuchni i okazało się, że na dnie kocich salaterek są zagłębienia w kształcie owocków! Trzeba będzie przejrzeć resztę kuchni, czy przypadkiem nie czai się gdzieś jeszcze jakiś fajny wzór. Żałuję również, bo niedawno miałam w rękach (Sklep Drugiej Szansy, rzecz jasna) cudną foremkę do masła z wzorem koguta albo kury, nie pamiętam już. Pomyślałam sobie, że masła raczej nie będę zdobić... a przecież fantastycznie by się nadała do takiej rzeźbionki z papieru! Grrt.
2 komentarze:
też się tak bawiłam! polecam też odbijanie stempli w kilkakrotnie złożonym i namoczonym "szlachetnym":) papierze.
Ważki boskie!
jakie to jest fajne!! :)
Prześlij komentarz