[PS: Grzebiąc po rozmaitych blogach wypatrzyłam ramkowe wyzwanie w Twórczym Pokoju i myślę, że poniższa karteczka się kwalifikuje - ramka jest, bardzo dotykalna, trójwymiarowa.]
Poza tym pochwalę się jeszcze jednym znaleziskiem: dawno, dawno temu inna koleżanka pracowa pokazała mi swoje „odlewy papierowe” – nie wiem, jak się to elegancko po polsku nazywa, chętnie przyjmę pomoc w tym względzie. W tubylczym języku technika ta to paper casting. Robi się pulpę jak na papier czerpany, odcedza się i uklepuje w formach, odsączając wodę gabeczką albo papierowym ręcznikiem.
Oczywiście natychmiast chciałam to wypróbować, ale ceny form okazały się dość wysokie, zbyt wysokie, jak na być może jednorazową próbę (bo jeśli mi się ta zabawa nie spodoba?) Dopiero wczoraj, kilka lat później, w Sklepie Drugiej Szansy natknęłam się na takie formy po 50 centów od sztuki, a do tego, niczym przysłowiowa wisienka na czubku lodów, leżały sobie jeszcze tuż obok pojemniki z drobniutką miką, którą można dosypać do masy papierowej, zapewne i do tych odlewów, i do papieru czerpanego.
Przedstawiam zatem formy z nadzieją, że wkrótce będzie można zobaczyć również, co z nich wyskoczy!
1 komentarz:
Dobrze wstać, pod warunkiem, że się do trzeciej w nocy książki chorwackiej autorki po angielsku nie czytało:-) Kartka Ci wyszła nie dość, że tematycznie z targami to jeszcze bleu blanc rouge z kroplą rose (jak roztaczające swój zapach luksusu i mody perfumy:-)). O odciskaniu papierowej masy nie miałam pojęcia, dobrze, że sklepy drugiej szansy sprzedają takie rzeczy, jeszcze będą z tego cudeńka!
Prześlij komentarz