W odpowiedzi na myśl ze słoika w Imaginarium poskładałam takie dziełko... Tamta ilustracja mnie zaniepokoiła swoją mechanicznością, czarno-białością, chłodem - niby serce tam bije, ale też raczej zimne, opisane literkami... Trochę to wszystko wygląda jak Borg ze Star Treka, choć Borgi chyba nawet takich serc nie posiadały.
A ja człowieka - przynajmniej siebie - widzę całkiem inaczej: kolorowo, zawieszonego w zadumie i radości między niebem a ziemią, patrzącego nieustannie wprzód. Zamiast najeżonych zębami trybików falujące luźno w przestrzeni, przeplatające się warstwy znaczeń i rozumień. I oczywiście serce, czerwone i z daleka widoczne, nieważne, że niepoprawne anatomicznie.
Na zbliżeniu widać jeszcze gwiazdki na niebie i kształty listkowate na ziemi - eksperymenty z bezbarwnym proszkiem do embossingu dokonane za pomocą moich ulubionych stempli, sprezentowanych jakiś czas temu przez T. Muszę powiedzieć, że trafił sobie wyjątkowo - wszystkie inne pieczątki mieszkają w szufladkach i wychodzą tylko od czasu do czasu, a te mają stałe zakwaterowanie na stole, pod ręką.
1 komentarz:
Tak bardzo humanistycznie i pięknie, z materii maszynerii- w ducha... Baaardzo mi się...:)
Prześlij komentarz