Wczoraj z lekka połknęło mnie kurodomostwo – zakupy żywnościowe, obiad, ciasto, sprzątanie po tym wszystkim... no i, jak to się mówi, zleciało. Dlatego też dzisiejszą sztukę (którą chciałam zrobić wczoraj) zaczęłam klecić dopiero dziś rano, a skończę pewnie wieczorkiem. Powklejałam mianowicie obrazki z niedzielnej wycieczki na gromadziennikowe kartki; rzecz jasna, będą jeszcze opisiki, tytuły, no i sprawozdanie z wyprawy.
Strony sfotografowałam na chybcika na tle kajetu z notatkami – przede wszystkim kraftowymi, ale co kawałek znajdą się też i zapiski kościółkowe, przeplatane (nader rzadko) zebraniami w pracy i sprawami wycieczkowymi.
2 komentarze:
A czyje to taka mała łapka na fotce? :-) Wyglada na to, że bardzo przyrodnicza wycieczka to była.
to jest moje wielkie lapsko!dlatego te liscie sa zadziwiajaco olbrzymie, skoro moja dorosla i wcale nie mala graba tak wyglada. Kiedy to zielsko zdazylo urosnac??
Prześlij komentarz