sobota, 13 lutego 2010

695. urząd pocztowy czyli wylęgarnia rasizmu

Z tego, co czytam, polska poczta daleka jest od doskonałości, a wręcz należałoby jej unikać. Poczta amerykańska pod względem rzetelności dostarczania przesyłek jest raczej godna zaufania, ale wizyty przy okienkach (czy też raczej przy ladzie w naszym przypadku) mogą człowieka przyprawić o rozstrój nerwowy oraz właśnie wspomniany w tytule rasizm.

Staram się unikać jak ognia pory po-pracowej, czyli po siedemnastej. Wtedy są największe ogonki, wcale nie skutkujące zwiększoną ilością urzędników. W czasie lunchu też nie jest najlepiej. Chodzę tam zatem rano, przed pracą, i przeważnie nie ma kolejek, chociaż nie można powiedzieć, żeby załoga wyglądała na obudzoną.

Z drugiej strony – część załogi nie wygląda na obudzoną w żadnej porze dnia. Nie chodzi mi tu o Pana Azjatę, który jest tyleż drobny, co energiczny. Ani też o Panią Hinduskę z dziwnym akcentem, ale bardzo miłą. Ani nawet o Pana Białego Wąsacza, na którego można natknąć się o poranku i który też porusza się dość raźno. Mam na myśli cztery szanowne Murzynki.

Pierwsza to pani z warkoczykowym stożkiem na głowie. Jest to oczywiście peruka, jedna z bardziej cudacznych, jakie widziałam. Pani ta jest jeszcze w miarę fajna, choć powolna.
Następnie mamy osobę z gigantycznymi tipsami, uniemożliwiającymi stukanie w klawisze kasy – dlatego baba stuka ołówkiem. Nie mieści mi się to w głowie: przecież powinno być jakieś zarządzenie, że tak nie można, że nie można się ubierać czy dekorować w sposób uniemożliwiający normalną pracę.
Następnie jest trzecia osoba, nie wyróżniająca się niczym oprócz ślamazarności, oraz babsko stanowiące przeciwieństwo wzorowego pracownika. Wczoraj jej funkcja polegała na tym, że chodziła koło kolejki i patrzyła, czy ktoś ma karteczkę do odebrania paczki. Właśnie PATRZYŁA, nie pytała. A jak nie widziała, to po prostu smęciła się po okolicy z ciężkim spojrzeniem i miną wyrażającą najwyższe obrzydzenie faktem, że tu wśród nas musi przebywać i jeszcze się od niej oczekuje wykonywania jakiejś pracy. A kiedy pechowo trafił się ktoś z karteczką, to poooooowoooooluuuuuuuśkuuuuu sunęła do drzwi i po długim czasie pojawiała się z paczką za ladą.

Kolejka oczywiście stoi i psioczy w myślach; większość ludzi się nie odzywa, z wyjątkiem Meksyka przede mną, mamrotającego „czy one się nie mogą szybciej ruszać” itp. Pani za mną z kolei te jego uwagi bawiły. Jestem jednak przekonana, że większość ludzi myśli sobie coś w stylu „te paskudne ślamazarne murzynki” – no bo takie są, wszystkie cztery! Tuż obok pracują dla porównania inne rasy i kontrast jest tym większy.

Podobna sytuacja bywa w wielu instytucjach rządowych, gdzie chyba mają wyznacznik, że musi pracować określona ilość Murzynów. Część z nich, rzecz jasna, jest fajna i sprytna, bardzo pomocna; ta część niestety jest jednak niewielka, więc dzięki ślamazarnej większości tworzy się opinia, że WSZYSCY Murzyni są rozlaźli. Na dodatek ta większość jest moim zdaniem nierozumna, bo skoro są na świeczniku, w okienku, skoro stoi kolejka i ich bacznie z nudów obserwuje, to powinni właśnie starać się przekonać klientów, że Murzyni są bystrzy. Wybierają jednak inną strategię – co się będę śpieszyć, ludzie poczekają, ja tu rządzę.

Dlatego między innymi jest, jak jest, bo Murzyni sami często podgrzewają swoim zachowaniem rasistowskie nastroje. Szkoda.

4 komentarze:

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

bardzo p[opdoba mi się sformułowanie" nie można się dekorować" - idealne!!!

kalanchoe pisze...

:) hm masz rację, najgorzej jest wtedy, gdy ktoś potwierdza stereotypy... i wszystkie argumenty szlag trafia... pozdrowienia :)

ALEXLS pisze...

Wypisz wymaluj jak na pocztach, na ktorych ja bywam....;) Dodam do wymienionych urzedow i instytucji obsluge nowojorkiego metra - wcale mnie nie dziwi ze jest takie brudne. Codziennie na ostatniej stacji "L" mam okazje sie przygladac jak "ciezko pracuja" osoby odpowiedzialne za czystosc w pociagach. Jedyne co potrafia szybko to ... rozmowy przeplatane nieludzkim smiechem!

magda pisze...

poczta to jest rzadowa posadka. poza tym nikt nie moze zwrocic im uwagi bo sie zapisali do zwiazkow zawodowych. wiem cos o tym bo moj maz zaczal niedawno prace w us department of hud i codziennie sie wkurza na niekompetentnych wspolpracownikow. zwlaszcza wiedzac, ze to jak pracuja byloby nie do zaakceptowania w sektorze prywatnym z ktorego przeszedl.