czwartek, 4 lutego 2010

688. Wielka Księga Kraftów

Każda wizyta w bibliotece miejskiej (a chodzić trzeba, skoro sponsorujemy ją z naszych podatków) przynosi owoce w postaci książek o rozmaitych robótkach. Przeważnie przelatuję przez te pozycje dość szybko, mając nadzieję, że obrazki gdzieś tam się w rozumie zapisują i kiedyś wypłyną na powierzchnię przetworzone już i odpowiadające bieżącemu pomysłowi.

Wczoraj przywlokłam dość pokaźne tomiszcze pod patronatem ni mniej, ni więcej, tylko samej Marty Stewart, autorytetu w dziedzinie gotowania, szycia, malowania, pieczenia, zapraw, upraw, przypraw, dziurawienia dyni, montowania wieńców, kolekcjonowania wintażowej zastawy, hodowli psów i winorośli. I w dziedzinie zasmażki zapewne też. Ciekawa byłam, co też w tej księdze znajdę...

...i spotkało mnie miłe zaskoczenie! Do tego stopnia, że przeleciałam na szybko przez cały wolumen (aż musiałam sprawdzić, czy tak się to słowo pisze), po czym wróciłam do niektórych rozdziałów i słowo daję, chyba będę notatki robić. No bo – pieczątkujemy wszystkie od niewiadomokąd, a kto pokusił się o przyłożenie stempla do kamienia? Albo pióra? Patyka?


W lecie chciałabym popróbować „odbitek” z zasuszonych roślin – fajnie byłoby wykorzystać je choćby w skrapach podróżnych. Jeśli ktoś zna lepsze słowo, to niechaj się podzieli – chodzi o podkładanie roślin pod papier, a następnie robienie odbitki za pomocą delikatnego mazania/rysowania np. kredką.

I jeszcze na koniec – uśmiechnięta (a jakże by inaczej) Marta S. na okładce księgi.


DOPISEK.

Skoro już dzięki Ewelinie dowiedziałam się, jak się zwie ta odbijana technika, to poleciałam na Flickr poszukać obrazków pod hasłem "frottage", a potem również "grave rubbing" (nie mylić z "robbing" :), bo słyszałam, że się takie odwzorowania nagrobków robi. No i są rozmaite przykłady, na przykład tu.

Myślę sobie, że na wycieczce mogłabym mieć pod ręką papier, taśmę klejącą i kredki, by móc sobie "zabrać" w ten sposób jakąś fajną tabliczkę albo ornamencik...

8 komentarzy:

ewelina pisze...

bardzo lubię pomysły Marty Stewart. ostatnio przeczytałam w książce o ozdabianiu papieru, że taka technika odciskania faktur to frottage, choć dotyczy to chyba jedynie pokrywania papieru ołówkiem. pozdrawiam serdecznie :).

kasia | szkieuka pisze...

ha! dzieki! okazuje się, że istnieje nawet słowo frotaż, powiada encyklopedia PWN: "frotaż [fr., ‘pocieranie’], frottage, technika rysunkowa, polegająca na pocieraniu grafitem kartki papieru położonej na fakturalnie ukształtowanych powierzchniach różnych materiałów, w celu uzyskania dokładnego odwzorowania ich struktury; wprowadzona do malarstwa współczesnego przez M. Ernsta."
Tyle, że po ang trzeba na ten słow uważać, bo ma jeszcze całkiem inne drugie znaczenie...

skrzatka pisze...

za moich szkolnych czasów odwzorowywało się głównie monety i pamiętam, że delikatniejszy efekt (bez smug kredką) uzyskiwało się pocierając odwrotną stroną ołówka (oczywiście był to ołówek bez gumki), pod warunkiem, że nieogryzionego :)

kasia | szkieuka pisze...

my chyba z tych samych czasow i zwyczajow, tez tak robilam :)

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

ale jest chyba coś czego Pani Marta nie potrafi...hę:))))?
tak dla pocieszenia, znajdź coś, dobrze?;))

kasia | szkieuka pisze...

Myślę, że pomimo swojego pochodzenia nie umie mówić po polsku.
Osobiście, mimo że jej pomysły są fajne, nie za bardzo lubię oglądać jej programy, bo moim zdaniem "przytłacza" swoich gości - ktoś coś demonstruje, a ona i tak wie lepiej, musi opowiedzieć historyjkę o sobie i o tym, jak POWINNO być, czyli jak ona robi. Jakieś takie niefajne jest to jej gospodarzenie.

Mrouh pisze...

Hm, mnie się ona w ogóle wydaje tak niesympatyczna... oglądałam kilka razy program, który u nas był w tvn style, ale denerwowała mnie strasznie. Jakaś taka jest ponura, usmiecha się z zacisniętymi zębami, ubiera się w jakieś bure, za luzne bluzki i sweterki- cięzko ja polubić i z przyjemnościa oglądać. Książka może być jednak fajna- pomysły mozna podpatrzeć, bez konieczności patrzenia na panią Marthę:)

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

to mnie pocieszyłyście:)))
a z tym polskim to miałam przeczucie, ze nie potrafi!