Sople urosły takie wielgaśne, że najdłuższe miały ponad metr długości. Od strony balkonu wyglądały wręcz jak parawanik czy zasłonka.
Sople stanowią jednak zagrożenie, więc T wyprawił się wczoraj na balkon i soplicowo poodłamywał. Nie byłby sobą, gdyby jednej lagi nie wniósł do mieszkania celem sfotografowania, więc oto, po raz kolejny, nasz słynny „marmurowy” stół i kawałek sopla.
Jeśli zaś chodzi o szpikulce z haczykiem, to hurra, skończyłam kwiatowy kocyk! Zapaliłam się do tych sześciokątów jak dzika, ale teraz widzę, że jest to zajęcie nader nudne – pięćdziesiąt kilka razy zaczynać te segmenty, a potem je „zrabiać” z pozostałymi. Przy czym ten kocyk jest niewielki, jakieś 60x90 cm może, a gdyby tak przyszło wyprodukować kapę na łóżko?!? Załamka!
Jedyny dyzajn, na jaki bym się jeszcze skusiła, to witraż – komponenty z jaskrawych kolorów, jak szkiełka, połączone czarnymi ramkami. Nawet by można w ten sposób pozbyć się resztek :)
Za to wczoraj w programie szydełko-drutowym pokazali nową technikę – szydełkowanie tunezyjskie. Wygląda to na skrzyżowanie drutów z szydełkiem, bo po pierwsze sprzęt to długie szydełko z kulką na końcu uniemożliwiającą zsuwanie się dzieła jak przy robieniu na drutach, a po drugie – podczas przejazdu w jedną stronę oczka zostawia się na szydełku, za każdym razem robiąc jakby półsłupek, ale tylko do połowy, żeby właśnie oczko zostało. Podczas drugiego przejazdu robi się oczka ścisłe i na koniec na szydełku znowu znajduje się tylko jedno oczko.
Natentychmiast zrobiłam próbkę – okazuje się, że prawa i lewa strona wyglądają zupełnie inaczej! I nawet na zwyczajnym szydełku można by jakiś tam szaliczek wykonać, bez inwestowania w to specjalne szydło. No, a w ęternecie jest cały rządek ściegów i wzorów. Jak zwykle.
PS. Coś takiego, okazuje się, że istnieją też szydełka dwuhaczykowe... ciekawe, po co :)
7 komentarzy:
Gratuluję ukończenia kocyka:-) Marzyła mi się taka kapa na łóżko, ale robienie jej już mi się mniej marzy:) A kiedyś dawno temu tego tunezyjskiego szydełkowania próbowałam nawet. W jakiejś mundrej książce znalazłam instrukcje. Skończyło się na próbce, bynajmniej nie dlatego, że technika nieodpowiednia, lecz z powodu braku mojej cierpliwości. A szydło z dwoma haczykami? Pewnie po to, żeby dwa razy szybciej robić:-) Ciekawe czy temu dzieciowi w tych włóczkowych gatkach to wygodnie?...:-)
trafilam kiedys na strone "what not to crochet", taki blogasek - teraz juz chyba nie dziala. Tam wlasnie byly roznosci, ktore raczej nie powinny powstac, i zdaje mi sie, ze wloczkowe gatki tez by tam nalezaly.
Hm, myslisz, ze naprawde dwa haczyki = dwa razy szybsze sciegi? Musze to przedumac :D
Tunezyjski chyba dosc szybko leci, mam ochote zrobic sobie jakis szybki szaliczek, taki dwuwieczorowy...
A, pewnie, chętnam. Wprawdzie mąki nie kupuję, bo ze wsi mam, ze młyna prosto, ale jak cos znajdziesz, to kupię kilo, to nie problem, tylko markę musimy ustalić:) Szczerze mówiąc to mi w myślach czytasz, bo tak pomyślałam, że jak ktoś w końcu zgadnie to może zrobię konkurs- wyzwanie na uzycie tych moich zagadkowych obrazków:-D Ale chyba za trudną zagwozdkę zrobiłam:-D
smarki lodowe zabójcze! - no chyba zbyt dosłownie to ujęłam...:))
a szydełko dla mnie to wiedza tajemna,nic nie rozumiem..:))
Cynka mnie ubiegła w komentarzu - ZABÓJCZE SMARKI - każdy zrozumie jak zechce - dosłownie i w przenośni :))
Kiedyś czytałam,że takie długie szydełka nazywają się tunezyjskie, ale nie jestem pewna czy to jest to samo;-)
.
Prześlij komentarz