niedziela, 15 listopada 2009

640. co słychać

Słychać, że w ciągu pierwszych 48 godzin pobytu w Polsce trzy osoby powiedziały mi, że jestem gruba. Konkretnie w następujących formach: "a co, samolot cię nie chciał zabrać ze względu na twoją wagę?", "no szczupła nie jesteś" oraz "o, grubasko". Przy czym to ostatnie dziabnęła mi osoba, której nie znam, za to przy ludziach, w całym kółku znajomych.
Milknę, zatyka mnie, nie mam pojęcia, co mówić w takiej sytuacji - która zdarza się co roku, przynajmniej raz. Pierwsza myśl - "już tu nigdy nie przyjadę", ale jest to zamiar tyleż pośpieszny, co nieprawdziwy.

Może mnie ta Ameryka do cna zepsuła, ale nie jestem przyzwyczajona do tego rodzaju komentarzy. Ludzie TAM jednak jakoś mają "miększe" gęby, albo bardziej tolerancyjne.

A ja naprawdę nie jestem tak przeraźliwie gruba, choć miło byłoby kilka kg zrzucić.

Nic to. Jutro kupię sobie jakąś błyszczącą albo kolorową kartkę i będzie fajnie.

4 komentarze:

Monika Skrzypek pisze...

Niech się całują w swoje wścibskie nosy.
Szkoda prądu na nich. Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam:-)

Mmorelia61-Kasia pisze...

To tylko złośliwi i zazdrośni ludzie tak mówią, poza tym muszą być niewychowani. Nie zwracaj na ich uwagi. Mimo wszystko zazdroszczę Ci, że tam jesteś.
Pozdrawiam
Kasia

Anonimowy pisze...

Albo mow tak:"Naprawde sadzisz ze jestem gruba? to super!!wiesz ile sie nameczylam zeby przytyc? Bo teraz to jest strasznie modne, chudy - znaczy biedny, "no albo cos podobnego:))0
Niektorzy sie musza dowartosciowywac przez wbijanie szpilek innym, miej ich w nosie.
pozdrawiam
doska

Bea pisze...

Przykre, ze ludzie maja tak malo taktu :/ Zawsze zadziwia mnie, skad u ludzi potrzeba wyglaszania tego typu komantarzy. Co komu do domu jak chalupa nie jego?!? Oj, gdyby tak kazdy sie zajal soba i swoimi 'problemami' to by sie nam wszystkim lepiej zylo ;)
Wspolczuje bardzo takich sytuacji...
A w razie czego zawsze mozna odpowiedziec, ze : a) kochanego ciala nigdy dosyc! b) jak sie nie podoba - to nie patrzec! ;)
Choc wiem, ze co innego teoria, a co innego praktyka...