środa, 11 listopada 2009

637. mniej, niż 24 h

Spakowałam się! W godzinę piętnaście. Została mi jeszcze łazienka i krafty. Założę się, że krafty zajmą więcej czasu :) Mężusiowi ugotowałam gulasz do zamrożenia, pakieciki lasagna siedzą już w chłodzie... Tylko stres obuwniczy był dziś wielki, bo poleciałam na ostatniochwilne zakupy i zasmucił mnie wielce fakt, że na moje szanowne kopytka chyba przestali robić buty. Letnie czy jesienne jeszcze się znajdzie, ale zimowe - kaplica. Mam podczas przymierzania poczucie kompletnej bezsilności, bo nie sądzę, że można jakoś rozmiar stóp zmniejszyć.

Chyba się od dzisiaj będę nazywała Kasia the Bigfoot albo Sasquatch :(

2 komentarze:

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

podróży szczęśliwej !!!!

ania pisze...

To jaki masz rozmiar, ze tak trudno znalezc Ci buty? No i udanego pobytu w kraju-raju!