 W odpowiedzi na komentarz BogaczKi – tu można zobaczyć wagon podobny do Nikowego, jak również poklikać po okolicy i pooglądać, co jeszcze ten akurat sklep oferuje. (Joann’s to sklep ogólnokraftowy, od papieru i szmatek poprzez drewno, modelinę, koraliki, sztuczne kwiaty do pędzli, płócien, tortownic i przedmiotów cukierniczych. Raj na ziemi, do tego fajnie tam pachnie.)
 W odpowiedzi na komentarz BogaczKi – tu można zobaczyć wagon podobny do Nikowego, jak również poklikać po okolicy i pooglądać, co jeszcze ten akurat sklep oferuje. (Joann’s to sklep ogólnokraftowy, od papieru i szmatek poprzez drewno, modelinę, koraliki, sztuczne kwiaty do pędzli, płócien, tortownic i przedmiotów cukierniczych. Raj na ziemi, do tego fajnie tam pachnie.)Tu natomiast jest moje nosidełko sfotografowane na chybcika w bałaganie, bo nie udało mi się akurat takiego znaleźć w sieci.
 Poza tym to stresa mam takiego, że aż mi się jeść nie chce. Idę po południu do dentysty i umieram ze strachu, ale nie ze względu na ból bynajmniej, tylko to, co zębolog wymyśli. Nie mam w tym kraju szczęścia do stomatologii – pierwsza kobieta była żoną szefa eks-szwagra, więc przymusowo trzeba było do niej chodzić. Pani raz mi dała pięć zastrzyków w jeden ząb, bo sobie nie mogła trafić, a ja za to potem myślałam, że nie trafię do domu. Nie było też gwarancji, że jej plombki wytrzymają dłużej, niż parę dni. Inny pan proponował mi wyrwanie ząbka z dziurą oraz removable device, czyli ni mniej, ni więcej – sztuczną szczękę. „I tu po drugiej stronie korytarza jest taki fajny człowiek, który to może znakomicie zrobić.” Sitwaaaaaa! Dentysta nie z sieci nareperował i pięć lat później ząbek się trzyma. Inny zaś wyliczył mi tak straszliwą ilość napraw, że też wzięłam nogi za pas...
 Poza tym to stresa mam takiego, że aż mi się jeść nie chce. Idę po południu do dentysty i umieram ze strachu, ale nie ze względu na ból bynajmniej, tylko to, co zębolog wymyśli. Nie mam w tym kraju szczęścia do stomatologii – pierwsza kobieta była żoną szefa eks-szwagra, więc przymusowo trzeba było do niej chodzić. Pani raz mi dała pięć zastrzyków w jeden ząb, bo sobie nie mogła trafić, a ja za to potem myślałam, że nie trafię do domu. Nie było też gwarancji, że jej plombki wytrzymają dłużej, niż parę dni. Inny pan proponował mi wyrwanie ząbka z dziurą oraz removable device, czyli ni mniej, ni więcej – sztuczną szczękę. „I tu po drugiej stronie korytarza jest taki fajny człowiek, który to może znakomicie zrobić.” Sitwaaaaaa! Dentysta nie z sieci nareperował i pięć lat później ząbek się trzyma. Inny zaś wyliczył mi tak straszliwą ilość napraw, że też wzięłam nogi za pas...Dzisiejsza wizyta to kolejny nowy, na razie jest problem z ubezpieczeniem, bo jak wół jestem zapisana do niego, a jakoś się ubezpieczenie nie może dogadać z gabinetem.
Jak ja żałuję, ze jedyny fajny dentysta, jakiego tu spotkałam, dr Chavez, nie należy do naszej sieci :(
 
 
2 komentarze:
Osz w morde! jakie to fajne!!!
Wielkie dzięki dobra kobieto :-)))
Prawda, że super? aż pozazdrościłam, jak Niki z tym wsoim sprzętem wjechała :)
Prześlij komentarz