Takoż i powstały wężowe samoprzylepki – z węża jestem nawet dość zadowolona, pomalowałam go farbkami H20, więc się conieco metalicznie błyszczy. Mogłabym mu zrobić dwuwarstwową głowę i między warstwy wkleić czerwoną nitkę, to wężyk byłby bardziej złośliwy.
Nie za bardzo mi on pasuje do tła, ale trudno, tak bywa z prototypami.
Z bardziej męskich pomysłów mam jeszcze laptop, akwarium, coś indiańskiego, jakiś starodruk (znaczy się papier skrapowy udający starą gazetę, albo strony z prawdziwej książki czy encyklopedii, tylko nie wiem, jak taki papier reaguje na wielokrotnie zginanie.
I dzisiaj mają przyjechać pudełka :) A jutro będzie weekend. Life is good.
3 komentarze:
No, niezła metamorfoza, wąż z torebusi! Słodki jest, ma piękne oczy:-) Czekam na kolejne przeobrażenia:)
Jeszcze tylko wężowi do kompletu jabłka brakuje!!!
Kasiu,pomysł na torebusie świetny.
sssssssssssssssssserdecznie dziekuje za komplementa :) Na razie troszke sie rozczarowalam, bo wezowi oko odpadlo, ale moze to wadliwe swiecidelko sie trafilo, bo wszystkie inne sie trzymaja. Nic to - na pewno beda dalsze eksperymenty!
Prześlij komentarz