Cóż za zbieg okoliczności – zabrałam się wczoraj za nowy pomysł świąteczny, a tu Simon zapodał wyzwanie „Christmas in August”. No i cóż, będę musiała chyba znowu wziąć udział...
Produkt na razie nie jest gotowy – powycinałam sobie szablony na poszczególne części i zaczęłam asemblaż prototypu. Docelowo będą dwie warstwy– na spodniej będzie się pisało życzenia. Na górnym dzióbku będzie dziurka z kawałkiem sznurka do zawieszania, jednocześnie łącząca obie warstwy, a na dole – może też, ze sznureczkiem z jakimś koralikiem. Oczywiście, będzie też z pół miliona kropeczek :)
Drugi eksperyment odbył się w łazience. Na stempelek z muszelką nałożyłam kilka warstw mokrego papieru toaletowego i mocno uklepałam, żeby wszedł we wszystkie zakamarki (albo zakomarki, jak mawia jeden ze znajomych Polonusów zasiedziały tu od kilku dekad, który używa też słówka zawichura – oba mnie za każdym razem dobrodusznie rozwalają, choć nie do końca wypada, bo znajomy nie wie, że sie tak nie mówi :D)
Teraz możnaby ten wysuszony na pieprz kształt pomaźgać „na sucho” jakąś akrylówką – może perłowo-białą? Albo perłową zamąconą delikatnie kolorem? Następny w kolejce jest taki pomysł, żeby papier zamoczyć w kolorowej wodzie, zabarwionej choćby akwarelką albo odrobiną barwnika do żywności.
4 komentarze:
Kapitalny pomysł, już mi świtają zastosowania:-) Tez mam w głowie pewien eksperyment do zrobienia, ale muszę poczekać, aż wrócę do domu- pewnie za 2-3 dni. Wtedy tez chętnie wypróbuję Twoje odkrycie:-)
w zeszlym roku smazylam tez sniezynki z takiej blaszkowej plytki - po lewej stronie w linkach sa instrukcje :)
Dzisiaj rano "nastawilam" sniezynki wlasnie... zdaje sie, ze bede polowac na plytke ze scenka-stajenka. Znakomicie by sie nadala na kartki swiateczne.
Ja papier kładę na stempel i dociskam papierowym ręcznikiem, więc od razu nadmiar wody zabierasz i ściągasz odbitkę, duża oszczędność czasu:) pozdrawiam
ha! musze sprobowac! bo inaczej, to ze 24 godziny czasem sie czeka...
Prześlij komentarz