czwartek, 25 czerwca 2009

540. proście, a będzie wam dane

W ramach zwiedzania wszystkiego pojechaliśmy wczoraj pod wieczór do Fermilabu. W planie był główny budynek, czyli Wilson Hall, zewnętrzny ogląd kręgów-akceleratorów oraz bizony. Postanowiłam też zapytać, czy przypadkiem nie wpuściliby nas na piętnaste piętro, skąd można sobie pięknie obejrzeć okolicę, a przede wszystkim kręgi.

Takoż i podeszłam z duszą na ramieniu do trzech panów z pistoletami rezydujących w biurze strażników. Ale gdzie tam, na górę wjeżdża się tylko z wycieczką, proszę się stawić w środę o 10:30. Naopowiadałam, że szwagier, że z Polski, że studiował fizykę jądrową (co ani odrobinę nie jest naciąganiem faktów), ale nie pomogło.

Poszliśmy więc oglądać piękne, złociste wahadło Foucaulta majtające się leniwie wśród egzotycznych roślin, potem wstęgę Moebiusa na zewnątrz budynku, potem analizowaliśmy wszystkie dostępne tablice wyjaśniające... i już braliśmy się w zasadzie do wyjścia, kiedy podszedł do nas jeden ze strażników i powiedział, że jeśli będziemy grzeczni i nie będziemy otwierać żadnych drzwi, to możemy sobie jechać na to piętnaste piętro.

I po raz kolejny okazało się, że w tym kraju zawsze warto poprosić, bo w wielu przypadkach się dostanie, choćby nawet się ustawowo nie należało. Widok z góry był fajny, pogoda się wydarzyła piękna, widać było kręgi jak na dłoni. Nie mieści mi się to wszystko w głowie; ile razy zawijamy do Fermilabu, dziwuję się, że WSZYSTKO jest zbudowane z takich tycinek i jakoś trzyma się kupy i działa, a po drugie – że ludzie wymyślili tak niesamowite machiny – olbrzymie, ale wymagające jednak niezwykłej precyzji – które są w stanie zaglądnąć tak głęboko. Ach.

Mamy zatem kilka zdjęć sprzed Wilson Hall, z hiperboliczną rzeźbą w basenie, którą można ciekawie skomponować z budynkiem:

Taki widok jest z jednej strony ze szczytu – widać linie z prądem, których słupy mają ponoć nawiązywać do litery pi.
Tu widok kręgów z lotu ptaka – zdjęcie pożyczone, bo nie lataliśmy :). Wilson Hall jest po lewej, maciupki.

I jeszcze zdjęcie bizonów, niestety, stały daleko i nie wyszło zbyt dobrze. Ale były!

Dzisiaj podejmujemy wyprawę do Miasta, do Art Institute, jako że w czwartki (i piątki) od 17 do 21 można zwiedzać za darmo. Jak starczy sił, to będzie jeszcze mała wycieczka po Michigan Avenue.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ach...
Chociaż w podziemnych tunelach akceleratorów cząstki elementarne pędzą z prędkością bliską prędkości światła, dla mnie czas w tym miejscu jakby się zatrzymał.
Tak jak kilka lat temu w nieruchomej wodzie odbijają się budowle Fermilabu i tak samo na łące pasie się stado bizonów...
R.P.