Z wielką radością donoszę, że wygrałam konkurs :D Pyszczek mi się wczoraj śmiał od ucha do ucha, bo wreszcie, po ponad dekadzie w tej firmie, udało mi się coś wygrać. Teraz jeszcze sporo roboty przede mną, bo wszystkie notatki, jakie zrobiłam na papierze rozmawiając z ludźmi, trzeba wklepać w system. No, ale to już nie jest ani trochę stresujące.
Wykorzystałam wygraną od razu, zakupiłam dwie nowe poduszki, mikser do robienia owocowych koktajli w porcjach jednoosobowych (w starym rozbiło mi się niestety kubełko), nową deskę do krojenia, wyciskacz do czosnku, portki w biało-granatowe prążki, zawieszałkę do ceramicznej płytki w kuchni... przeanalizowałam jeszcze stertę patelni, ale na razie żadna mi nie odpowiada. Nic to - Tomuś obiecał, że przy najbliższej okazji patelnię zakupi... na co moją pierwszą reakcją było "rety, a będziesz umiał??", ale mój małżonek jest na tyle obtrzaskany kuchennie, że sobie przecież poradzi.
W sobotę wybieram się jeszcze na zakupy obuwnicze, głównie w związku z Wyprawą. Pojadą na pewno buty "wspinaczkowe", skoro mamy zdobywać szczyt wyższy od Gerlachu, które na szczęście są lekkie, choć miejsca trochę zajmują. Do tego przydały by się sandały turystyczne, zapinane, w których ewentualnie można chodzić po wodzie (w związku z wędrówką po rzece do wodospadów). No i klapeczki jakieś do jazdy w samochodzie, klapeczek nigdy nie ma za dużo...
Jeśli zakupy się nie udadzą, to jakoś wyżyję, ale fajnie byłoby te nowe butki nabyć.
PS. Na wypadek gdyby ktoś kuknął do starszych komentarzy i znalazł tam moje wpisy składające się wyłącznie z kropki... czasem "zawiesza" mi się lista obserwowanych blogów i dopiero po nowym wpisie albo komentarzu się odblokowuje. Dziwne.
2 komentarze:
GRATULUJĘ!!!!!
zakupów zazdraszczam :-DDD
aaa, to same kurodomowe zakupy :)
Prześlij komentarz