Na zakladzie mielismy dzis mala ewakuacje. Kiedy podjezdza sie pod budynek i widzi sie bolka w koszu na wysiegniku, gmerajacego w "naszym" slupie - nic dobrego z tego nie wyniknie. Nocna burza popsula prad i tylko czesc sprzetu dzialala. Po trzech godzinach okazalo sie, ze do naprawienia usterki konieczne jest calkowite wylaczenie elektrycznosci, wiec Prezydencja zarzadzila, ze mozemy isc do domu; jesli ktos moze pracowac poza biurem, niech sobie wezmie, co tam potrzebne.
Nadrukowalam wiec raportow, zaraz bede sie zabierac za cyferki... w drodze do domu zatrzymalam sie jednak w Sklepie Drugiej Szansy, gdzie nabylam fajne portki w kolorze brazowym w celu obciecia ich do pol lydki. Takoz i torebke zakupilam taniusia, o dziwnym rozowo-lososiowym ubarwieniu, ale z kapitalna broszka. I jeszcze kawalatka szmatek, i bluzinke zielona.
A mialo byc o zupelnie czyms innym - o malowaniu korytarzyka, o kwiatysiach z materialu... ale to jutro :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz