Oglądałam kilka wieczorów temu program w tiwi o Helenie Rubinstein i Elizabeth Arden, w którym pod koniec wspomniano, jak to obie panie prekursorki przemysłu kosmetycznego sprawiały wrażenie, jakoby zdawało im się, że nigdy nie umrą. Jedna z nich przynajmniej uporządkowała w miarę sprawy finansowe, druga zaś pozostawiła górę długów i ogólny bałagan, jakby właśnie czuła się niezniszczalna. A tu zonk.
Potem przyszło mi do głowy: jak to jest z nami krafciarkami, szczególnie skrapującymi? Utrwalamy namiętnie przemijające chwile, jakbyśmy się właśnie bały tego, że same znikniemy i nie pozostanie ślad. A może życie tak gwałtownie pędzi do przodu, że podświadomie staramy się skrapami spowolnić, zorganizować sobie chwilę na wspominanie tego, co bliskie naszym sercom. (Wiadomo, fajnie jest pobawić się nożyczkami, dziurkaczami i całą resztą, ale przecież to nie tylko zabawa.)
Odkąd pamiętam, mam manię zapisywania, która daaawno temu objawiła się pamiętnikowaniem, a kiedy internet otworzył się na blogowanie, to szkieuka aż zapiszczała z radości. Można klepać i klepać, wklejać obrazki, muzyczki, a World Wide Web wszystko przyjmie, worek bez dna. Można utrwalić dość szybko wspomnienia z wypraw, z czym człowiek sobie nie daje nawet rady na papierze, bo zwyczajnie nie nadąża, a chciałby jednak zachować jaką taką dokładność i chronologię.
Z drugiej strony - nie umiem produkować przedmiotów dla samych przedmiotów. Musi być kartka do wysłania, album do zakronikowania ważnego wydarzenia, zakładka do założenia w książce, kocyk dla kota, nosidełko do herbacianych torebek. A ateciaki... no właśnie, ateciaki mi tu nie pasują zbytnio, bo są do mania i do niczego innego. Ewentualnie do poćwiczenia rozmaitych technik. Mam czasem ateciakowe wyrzuty sumienia, szczerze mówiąc... ale z drugiej strony nie mogę się powstrzymać.
To może zostanie po mnie pudełko "sztuk", które ktoś kiedyś będzie sobie oglądał, doceniając artystyczne wysiłki osób z wielu krajów. Nie żebym się wybierała do opuszczania tego świata, ale lubię mieć jakieś wyjaśnienie, dlaczego robię tak, a nie inaczej. Temat zawsze otwarty.
3 komentarze:
Przecież ateciakami się wymieniasz z innymi kreatywnymi osóbkami...więc też robisz je w jakimś celu ;P
No i przy okazji poznajesz inne techniki, które być może kiedyś się poćwiczy :)
Cel jest ważny, bo daje nam inspirację. Jakiś punkt wyjścia na którym możemy się oprzeć lub od niego zacząć. Daje nam wytyczne. Jednak myślę, że czasem warto coś zrobić dla samej radości tworzenia. Spontanicznie, niech się dzieje, tak po prostu dla samej przyjemności patrzenia:)
Pozdrawiam serdecznie
ten sam problem mam...ten sam...po głowie mi się tłucze pytanie o sens ...
Prześlij komentarz