poniedziałek, 15 grudnia 2008

zimowe zajęcia

Generalnie lubię zimę i śnieżek, ale są dni, kiedy jest całkiem inaczej. Na przykład dzisiaj, kiedy wstałam i zobaczyłam, że zwykła temperatura wynosi -15C, a odczuwalna -28. Przez co zamarzły mi z kretesem drzwi w aucie, a pół centymetra lodu na przedniej szybie za nic w świecie nie chciało się dać zeskrobać. W takich temperaturach lód wygrywa.
Nawet witrażyk w kuchni omarzł:
Nie marudząc jednak dalej, przechodzę do spraw fajniejszych; przede wszystkim – wczorajszy Mesjasz. Zaniepokoił mnie nieco fakt, że nie ma chóru jako takiego, bo spodziewałam się, że jeśli „sing-along”, to będzie orkiestra, soliści, chór oraz zwykli śmiertelnicy, troszkę podśpiewujący. A tu okazało się, że śmiertelnicy to chór!
Od razu było wiadomo, gdzie ma siadać która sekcja. Umieściliśmy się w sopranach, ale był to pic na wodę, bo okazało się, że po pierwsze trzeba sobie przynieść mniej więcej calową książkę z nutami i najlepiej umieć choć z grubsza to, co się w niej znajduje. Po drugie, że trzeba umieć śpiewać nutki, które obrastają pięciolinię gęsto, jak winogronka. Po trzecie, trzeba umieć śpiewać nutki nad pięciolinią, bo soprany wyjeżdżają strasznie wysoko. A do tego wszystkiego trzeba się nie wzruszyć do łez, co nam się z Lady Elizabeth w ogóle nie udało.
Niesamowite było to, że zeszli się ludziska, którzy wcześniej nigdy z sobą nie śpiewali i całkiem przyzwoicie wykonali ambitny w końcu utwór. No dobra, kilka fragmentów, ale i tak jest to dla mnie rzecz niezwykła. I że im się chce. Dzielę się zatem dwoma krótkimi filmikami i zdjęciem Sali.


W połowie był przerywnik w postaci Pana Tenora śpiewającego przy akompaniamencie organów „O, Holy Night” – moją najulubieńszą kolędę wszech czasów. Tego akurat nie mamy na filmiku, ale pożyczę inną wersję z Tubki – Josha Grobana:

A po powrocie natworzyłam jeszcze zapowiedzianych pierniczków – część zostawiłam w ubarwieniu naturalnym, część polukrowałam.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zazdroszczę ci śniegu i mrozu, W Polsce w tym roku zima znów jakaś taka niemrawa - szaro wszędzie i buro. Heh, to ja już wolę te -15
:D

kasia | szkieuka pisze...

wlasnie dostajemy drugi skladnik zimy - sniezek sobie leci i ma leciec tak do rana...