niedziela, 14 grudnia 2008

poranna notka

Robię najpoważniejszy wypiek w życiu: pierniki, które tworzy się w jeden dzień, następnie czeka 24 godziny, następnie piecze, a potem jeszcze... czeka do świąt, żeby je skonsumować.
Micha z ciastem siedzi aktualnie w lodówce i po koncercie zabieram się do roboty.
Mam jeszcze taką refleksję, że moje optymistyczne nastawienie do świata bierze się częściowo z tego, że nie dociera do mnie zbyt dużo plotek. Jak zaczynają docierać, to zaraz wyłazi, jaka ludzkość bywa pasqdna.

Brak komentarzy: