piątek, 28 marca 2008

piątkowe sprawozdanie kraftowe

Cały czas się coś tam dłubie... chłopaki się chyba przyzwyczaiły do nieustającego (TWÓRCZEGO!) bałaganu. Wczoraj ukleiła się kartka dziękująca z udziałem szmatkowych kwiatuszków z gałązki uzyskanej z dolarowca. Papier w kolorze starego złota (T podpowiedział mi tę nazwę - jak na faceta jest to niesamowita wiedza) przechwyciłam w pracy, bo wyrzucano całą rolkę.

W sobotę produkowałam korale koloru niekoralowego - z pulpy gazetowej. Potargać gazetę, zalać wrzątkiem, poczekać parę godzin, wycisnąć wodę, dodać kleju (jakiegokolwiek, który zasycha na przezroczysto), formować koraliki. Po wysuszeniu - można przyspieszyć proces w mikrofali, ale najlepiej po kilka koralików, a nie całą bandę naraz - gładzi się papierem ściernym i maluje na przykład akrylówkami i potem jakimś lakierem bezbarwnym. Najbardziej podobał mi się koralik pociągnięty białą farbą i następnie przejechany papierem ściernym - wygląda jak kamulec :)

Z okazji premii (i zachcioła) zamówiłam sobie dzisiaj literki. Zestaw magnetycznych napisów, razem z pieczątkowatymi uchwytami do nich, pojemniczkami, trzema tuszami i pensetami. Ale będzie zabawa!
I jeszcze na koniec kilka zakładek - dwie nawiązują do FL Wrighra (na zamówienie), a pozostałe są sporządzone z udziałem papieru z dolarowej wyprzedaży: jest biały, ale rysuje się po nim specjalnym pisakiem i wyłażą wtedy tropikalnie kolorowe wzorki spod spodu. Mam jeszcze w rozumie kilka pomysłów na wykorzystanie tego patentu :)



Brak komentarzy: