Kolejny odcinek CQ Progress, czyli kończenia Szalonej Szmatki. Obszyłam brzeg wstążką - mocno niedoskonale, gdybym miała robić jakiegoś quilta na poważnie, to wypadałoby się nauczyć porządnie wykańczać narożniki. Koronka na wierzchu jest na razie przypięta szpilencjami - zapewne uzyska jakieś okoralikowanie, bo przecież nie może zostać taka łysa.
A za mną chodzi już następny pomysł - biscornu. Taka poduszeczka do igieł byłaby nawet całkiem przydatna i chyba nie bardzo pracochłonna; wyszywa się na kanwie dwa kwadraty i potem łączy - róg do środka boku. Na koniec guziki na środku i gotowe.
Ze smutniejszych wieści - rozważamy przesunięcie Gwatemali na następny rok... wszystkie znaki na niebie i na ziemi tak się składają, że jednak nie pasuje. A miało być tak pięknie... trudno. Czasem decyzje są bardziej rozsądne, niż przyjemne. Na pocieszenie myślę sobie o wycieczce do północnego Wisconsin i zachodniej Północnej Dakoty - może się w maju uda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz