piątek, 21 grudnia 2007

kraftowo i świątecznie

Dzisiaj będzie cały przedświąteczny "kiermasz" rozmaitości, bo tyle się różnych pomysłów przewinęło przed moimi oczętami przez kilka ostatnich dni, że nadążyć nie mogę. I aż mi się ręce trzęsą przy robieniu zdjęć :)
Kto pamięta Zalipie? O tę malowaną wieś mi chodzi? Tak mi się jakoś przypomniało i aż grzebnęłam w necie i natknęłam się na artykuł, z którego pożyczyłam poniższe zdjęcie. Fantastycznie są te kwiatysie!

Na którejś ze stron o ateciakach wyczytałam hasło "zentangle". Dziwna to trochę sztuka, bo nie wymagająca jakichś specjalnych uzdolnień - może z wyjątkiem cierpliwości, bo narysowanie takiego czegoś trwa w nieskończoność. Znalazłam stronkę z objaśnieniami i galeriami - stąd i obrazek poniższy.

Crazy quilts! Od jakiegoś czasu mnie intryguje ta sztuka, w której zeszywa się nieregularne kawałki szmatek, ozdabiając dzieło koralikami, wstążeczkami, cekinami, koronkami - czym popadnie. Na flickrze jest piękny zestaw fotek z twórczości pewnej pani z Norwegii. Zainspirował mnie do tego stopnia, że złapałam wczoraj za igłę i wytworzyłam tą techniką próbnego ateciaka (bo takie też można robić i jest to znakomita wprawka, zanim przejdzie się do jakichś bardziej czasochłonnych projektów. A marzy mi się np. torebka... albo okładka na kajet...)

Wczoraj wpadłam też na moment do "sklepu drugiej szansy", żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie ma tam pieczątek za śmiszną cenę. Nie było - za to nabyłam po 25 centów dwie karteczki-świąteczki, których chyba nikomu nie wyślę, bo się już zdążyłam przywiązać. Jedna to staloryt (?), a druga przypomina mi czasy dzieciństwa, lata siedemdziesiąte i osiemndziesiąte, kiedy na uroczystych kartkach pojawiał się taki specyficzny brokat. Takoż i na choince jest obecny, choć na zdjęciu niezbyt go widać.

W pracy zawierucha kartkowo - prezentowa - pochwalę się ulubionym prezencikiem: herbata-nie-w-torebkach i zaparzałka. T uważa, że jest to herbata o smaku choinki. Hm.

Uff, dojechaliśmy wreszcie do masy solnej. Gwiazdki wykonane, rozdane - i radocha, bo jedna koleżanka z Kurnika chciałaby sobie zrobić tą techniką ozdóbki na ślub! Zapewne ma na myśli jakieś różowe serduszka. Ponieważ parę innych osób się zainteresowało, w czwartek po świętach przynoszę klamoty do pracy i będą małe warsztaty masosolne. Yessssss! Zasiało się!

I jeszcze na koniec kartka urodzinowa na 25 grudnia - kwadraciki z masy solnej z dziurką na środku. Nie do końca jestem pewna, czy przylepienie ich na gorącym kleju będzie trwałe - w każdym razie napisałam wewnątrz, że jest to produkt eksperymentalny i że w razie rozklejenia można zwrócić do naprawy :)

1 komentarz:

pasiakowa pisze...

Hmm.. te zentagngle wyglądają jak rysowanki podczas przydługiej rozmowy telefonicznej ;)

Quiltsowy ateciak zapowiada ciekawe rzeczy - okładka notesu może być baaardzo interesująca :)

Aaa.. no i gratuluję zasiania ziarnka soli ;) Niedługo zamiast pracować, będziecie siedzieć i lepić różności z masy :)