Uff, na ostatnim oddechu... przyleciały do mnie cudne ateciaki od Kasiorki i nie wiem sama, czy bardziej sie zachwycam kotem, czy herbatą.... chyba jednak kot wygra :)
A ja dziś rano wysmażyłam jeszcze naprędce kartkę urodzinową dla Laury i powierzyłam ją opiece Betty aż do następnegop czwartku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz