środa, 3 października 2007

three vs. zillion

[wpis z komputera bez polskich znakow]
Ile jest w jezyku angielskim koncowek? Ze trzy? s, ing, ed. Ile jest w polskim? Zillion. Przynajmniej takie odnosi sie wrazenie, jesli patrzy sie oczami amerykanskiego dziecka. Wydawalo mi sie niedawno, ze stoje przed wielka sciana i ze z tymi nieszczesnymi czasownikami nie rusze ani kawalek dalej, bo po pierwsze nie moge sie zdecydowac, ktore sa najbardziej potrzebne (poza jestem, mam, lubie, mieszkam, jem, ide, boli, kosztuje, ktore juz liznelismy), oraz jak wbic rakom do glowy koncowki? Juz nawet nie chodzi o to, jaki ogonek przyczepic do slowa - bo chyba po prostu trzeba kuc na pamiec - tylko w ogole o sama idee, ze takie chocby go przybiera dla roznych osob znacznie rozniace sie postacie.
Jak do tej pory, dzieciaki zalapaly z grubsza, ze koncowki istnieja w znacznie wiekszej ilosci, niz sa przyzwyczajone. Przeszlismy przez zaimki osobowe, ale glownie skupiamy sie na liczbie pojedynczej. Robilismy dzisiaj mape action words (slowo verbs nie przemawia do wyobrazni ani ciut) - wielgachna tabele z rozpiska na czasowniki i te osoby, ktore znaja, gdzie przylepialismy w odpowiednie miejsca rozne formy. A wczoraj wymyslilam sposobik, ktory chyba pomoze, bo dzisiaj rakom sie spodobal - mianowicie korzystamy z palcow. Bezokolicznik to fist word - zwijamy reke w piesc, bo sie nie odnosi do konkretnej osoby. Nastepnie rozwijamy palce, powtarzajac slowa: ja ide - kciuk w strone samego siebie; ty idziesz - palec wskazujacy kierujemy ku rozmowcy i intensywnie na niego patrzymy; a potem zostaja jeszcze trzy palce na on, ona i ono. Ha!
Bezokolicznikow jeszcze nie tykalismy, ale nadchodzi pora - moze nawet w sobote - kiedy bedziemy poznawac je w polaczeniu z lubie: czytac, spiewac, pisac, grac. Ewentualnie jesc i spac :)
Te lekcje czasem sa niesamowicie meczace, ale po takim dniu jak dzisiaj jestem pelna entuzjazmu i wiary, ze jednak trybia, ze cos z tego bedzie! Yeah!

Brak komentarzy: