W sobotę odwołano lekcję, więc czułam się, jakby mi spadł z nieba dzień urlopu... został wykorzystany trochę na porządkowanie różnych kątów, zgodnie z wcześniejszą listą. Wygruziłam stertę starych materiałów lekcyjnych oraz przygotowałam do wystawienia na ebayu 20 kartek, co oznacza tekściki (głównie skopiowane z etsy) i zdjątka. Wieczorem będzie urządzanie sklepu.
Wczoraj zaś spędziłam conieco czasu w papierowych sklepach, doznawszy przykładowo w Archivers jakiejś zaćmy mózgowej. Otóż wymyśliłam sobie kartki świąteczne otwierane nie standardowo, tylko jak brama, taka na dwie strony. Zakupiłam również karton, ale był na wyprzedaży i zafoliowany... otwieram, a tu taki po prostu sztywniejszy papier, a nie porządny karton!
Wymyśliłam, że można zatem robić kartki dwuwarstwowe, żeby było sztywniej, ale okazuje się, że przycięcie i pozginanie równiusieńko, żeby ta brama schodziła się, jak należy, i żeby na dodatek ta wzmacniająca okładzina na zewnątrz też ładnie pasowała - jest dość trudne i nie chce mi się, bo ten projekt az tak mnie z nóg nie zwalił. Nauczka - wystrzegać się "okazyjnego" kartonu. Zaś zaćma polegała na tym, że za nic nie mogłam sobie dopasować jednej części do drugiej.
Ale żeby nie było pesymistycznie i ponuro, zrobilam kartke urodzinowa dla Betty oraz kilka ateciakow. I zapisalam sie na tego Flickra, co to mnie zaproszono :D. Z radością przeczytałam też pierwszą opinię, jaką dostałam na swap-bocie - podobało się! Teraz czas spakować torebusie i wysłać je w różne miejsca, np. do Nowej Zelandii, choć T twierdzi, że na taki koniec świata żadna poczta nie dolatuje, nawet gołębia. Może mu się tak zdaje ze względu na żyjące tam NIEloty kiwi? W każdym razie fajnie będzie dostać liścik z takiego miejsca i nawet cieszę się już na znaczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz