Po pierwsze – stragany z kraftami. Wszelakie media, drewno, szmatki, skóra, metal, szkło... zakupiliśmy glinianą żyrafę do Tomkowej kolekcji. Siedzi sobie na doniczce w sposób absolutnie sprzeczny z budową rzeczywistej żyrafy, ale przecież nie wszystkie eksponaty muszą być realistyczne. Było też stoisko z flip albums – przeanalizowałam jeden egzemplarz i już wiem, jak (łatwo) się to robi!
Dowiedziałam się też, że za miesiąc odbywa się zwiedzanie pracowni artystycznych – też mniej więcej trzy godziny stąd, ale wygląda na to, że się wybierzemy.
Druga część wyprawy to parada – jak zwykle kilkanaście orkiestr, rozmaici sponsorzy, akcenty patriotyczne. Kilka migawek:
Jedna z wielu części sekcji patriotycznej - proszę zwrócić uwagę, że wszyscy wstali. Nawet ci, którzy przyjechali na wózkach inwalidzkich, a nie byli całkiem uniruchomieni zdrowotnie.
Jedna z wielu orkiestr - bardzo porządne mundury mieli, szczególnie w porównaniu z paradą na Mardi Gras w Nowym Orleanie.
Jedna z wielu orkiestr - bardzo porządne mundury mieli, szczególnie w porównaniu z paradą na Mardi Gras w Nowym Orleanie.
Nie zorientowałam się do końca, czy była to prezentacja strażaków, czy reklama fabryki drabin :)
Okazuje się, że można się przemieszczać za pomocą samego koła, reszta auta nie jest potrzebna...
W piątek dotarło kilka ateciaków – z Nowej Zelandii oraz gdzieś ze Stanów. T nadal nie pojmuje tego sportu, ale zalecił nabycie stempelka „handmade by” albo czegoś w tym rodzaju, bo te najnowsze przesyłki mają z tyłu takie właśnie ładne podpisania.
To też ciekawy pojazd, ale wygląda na to, że głównym hamulcem są podeszwy, więc na dłuższą metę nie jest zbyt ekonomiczny.
W piątek dotarło kilka ateciaków – z Nowej Zelandii oraz gdzieś ze Stanów. T nadal nie pojmuje tego sportu, ale zalecił nabycie stempelka „handmade by” albo czegoś w tym rodzaju, bo te najnowsze przesyłki mają z tyłu takie właśnie ładne podpisania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz