W niedzielę, na wyprawie do Wisconsin Dells, mieliśmy zaliczyć targ staroci. Nie udało się jednak, nic nie szkodzi, ale "zachcioł" pozostał... kiedy więc wczoraj wyprawiłam się do Jewela, a tuż obok dojrzałam sklep Second Chance, nie było mowy, żebym nie weszła.
I oto, co się nabyło: jeden tom encyklopedii z lat 60-tych - fajne grafiki oraz kartki jako tła. Nie za bardzo lubię psuć książki, ale ta akurat nie jest chyba bardzo wartościowa, a pozostałych tomów nie ma.
Dalej - ramka z widokówką. Ramka do śmieci, bo nader badziewna, ale chodziło mi o tę pocztówkę - pięęęękna trójwymiarowa jesień. Kicz, wiadomo, ale jakiś taki fajny i dodatkowo wspomnienie z dzieciństwa.
Widokówki do pocięcia i wykorzystania - nic specjalnego; stempelek z łyżwami - lekko używany, ale na oko z pięć razy tańszy od tego w zwykłym sklepie. I szkieuko w metalowej oprawie, na pewno się kiedyś przyda. Koszt całości przedsięwzięcia - niecałe trzy dolary. A tyle radochy!
5 komentarzy:
Mam nadzieję, że moje tworki też niedługo do Ciebie dotrą...
Pocztówka też przypomina mi dzieciństwo - miałam taka, na której pani mrugała okiem ;)
czyzby KAZDY mial w dziecinstwie mrugajaca pocztowke? Hmmm...
Hihi.. możliwe :) Wtedy to było COŚ :)
nooo, ja też miałam :)))
śliczne karty :)
dzieki za pochwale :)
ciekawe, co by bylo, gdyby przeprowadzic badania nad tymi mrugajacymi kartkami... bo mi sie wydawalo, ze moja jest SPECIAL, ale co to za SPECIAL, jesli wiekszosc ludzi miala podobne?
Prześlij komentarz