Tak wyglada czesc dodatkow, jakie wybralam (trzymam je w koszyku, zeby nie bylo, ze balagan) oraz tagi i kwiatki, jakie beda wystepowaly w albumiku. Pomaranczowy wykorzystam do akcentow, a rozowy bedzie sie w sam raz komponowal na stronach bardziej niebieskich. Wygrzebalam tez pieczatki zamarynowane jeszcze od czasow tych kilku skrzyn, ktore dostalam pare miesiecy temu - w sam raz sie przydadza do tagow na zapiski i do malych karteczek z data zdarzenia.
Ponizej jest kilka zdjec z albumu niemowlecego, jaki skonczylam w piatek. Na razie tylko okladki i srodek, wiecej zdjec moze pozniej.
Na koniec jeszcze szaranagajama, czyli informacja remontowa: zabralam sie wczoraj za pierwszy krok remontu lazienki, jaki zaplanowalam na nastepny tydzien: oderwalam mianowicie bardzo paskudne boczne listwy przy blacie. Z jednej strony odeszla dosc ladnie, z drugiej niestety klej okazal sie silniejszy od sciany i nieco odlazlo. Bedzie trzeba zakupic kubelko pasty i zalepic, najlepiej na raty, zeby wyschlo. Potem sie wygladzi, pomaluje, a Tomus ladnie zalepi szpary delikatnym silikonem, a nie szpetnym walkiem materialu, jaki tam jest obecnie. Warto byloby pstryknac kilka zdjec "before", zeby potem mozna bylo porownac z "after". Ciesze sie na obcowanie ze slicznym niebieskim kolorem i na wykorzystanie pomyslow, jakie mi juz chyba z rok siedza w glowie.
4 komentarze:
Ileż zmian! Blog w nowej szacie wygląda świetnie! Album wyszedł - jak widzę także pięknie :)Zaintrygowały mnie te wyzwania i jestem ciekawa co stworzysz z tego zestawu! :)Pozdrawiam . Karola
album powstawal wsrod inspiracji... miedzy innymi u Was :) a wyzwanie mam juz w glowie... tylko teraz wykonac!
Cudny album!!! narobiłaś mi nim Kasiu smaka na pieczątki, ostatnio przy remoncie znalazłam w pracowni (a pracuję w domu kultury) stare pieczątki z czasów komuny, głównie ze starymi samochodami. były w bardzo zniszczonym brudnym opakowaniu, ale aż szkoda było wywalać to pudełko, charakterystyczna szata graficzna z tamtych czasów :)
sama też mam takie tylko z kwiatami, bawiłam się nimi w latach 80tych. teraz mam ochotę próbować je gdzieś uzyć, a oczywiście jak zwykle co innego pilnego do roboty :P
troche pamietam takie stare pieczatki... nie mialam jednak nigdy calego kompletu, tylko jakies pojedyncze egzemplarze, pamietam jeden z kwiatkiem.
Byly jeszcze pieczatki z cyframi, jakimi odbijano ceny w sklepach; byla w domu JEDNA taka cyfra - chyba siodemka, o ile mi pamiec sluzy. I wszedzie te jedna cyferke odbijalam :)
Kapitalne sa takie skarby, jak sie je gdzies wygrzebie...
Prześlij komentarz