poniedziałek, 19 listopada 2012

1237. miętowo, koralowo

Weekend był wyjątkowo pełny przeżyć - i przygotowania do jutrzejszego wyjazdu do PL, i poważne rozmowy, i sprzątania, kościółki, schronisko zwierzęce, brak lodówki (czyli kombinujemy z żywnością tak, żeby wystarczyło ją trzymać na balkonie), biblioteka, porządki z suchcielcami na balkonie, tłumaczenie, wymyślanie świetlistej wycieczki do Chicago, czytanie...

 Dotarł próbny numer Biblical Archeology Review - chyba sobie wezmę na drogę, do samolotu :)


Z mniej przyjemnych czynności - zakup zimowego obuwia robi się coraz trudniejszy, fabryki przestają produkować buty, w które weszłyby moje szanowne odnóża. A wytyczne nie były takie znów skomplikowane - trzewiki o niezbyt wygórowanej cenie (bo niewykluczone, że po powrocie będą dość zniszczone), na obcasie, , ale nie za wysokim i niewąskim, coby mnie pseudośredniowieczne bruki nie załatwiły, jak podczas jednego z poprzednich pobytów. I - proszę zwrócić uwagę - nie chodziło mi nawet o żaden określony kolor!

Dopiero w czwartym sklepie napatoczyło się obuwie w moim rozmiarze, które nie było zbliżone urodą do gumofilców z ubiegłego stulecia. Człowiek czuje się okropnie, jak jakieś przedpotopowe, wielkostope monstrum, skoro stópka niefiligranowa do niczego nie wchodzi. Oczami wyobraźni widzi się już łapcie z kory, obwiązane powrozem ukręconym z tataraku.

Wśród tego wszystkiego ukleiłam parę kartek, głównie dla wykorzystania przygotowanych wcześniej elementów. Mamy więc tytułową kolorystykę miętowo-koralową, wymuszoną niejako przez sprezentowane mi gwiazki i naklejki...


...mamy dalsze eksperymenty z pieczątką z Ewangelią. Zdaje mi się, że trzeba zmienić szyk czynności w procesie: najpierw znaleźć papier, a potem - wedle jego kolorów - malować pieczątkę. Jak się napaćka takich różnych jaskrawych barw, to potem ciężko jest znaleźć odpowiadające tło.



No i jeszcze takie tam, z choinką - tu wyzwaniem było wmontowanie tego wysokiego, a chudego obrazka.


I na koniec projekt radosny -  pudełko w kształcie domku. Na razie zbudowałam prototyp, uporałam się z dachem w zasadzie za pierwszym razem, a to dzięki pomocy T, dla którego dachy o wiele większej ilości hypów i walii nie stanowią żadnego problemu :)

A tak przy okazji - na Pincie trafiłam fantastyczną tablicę z mnóstwem domków, mniam.


2 komentarze:

Mrouh pisze...

Z kolorowanymi stemplami sprawa niełatwa, ale wybrnięte bardzo zacnie:-) Kartki dzięki kolorom nie są zbyt poważne, element świątecznej radości został podkreślony. No i odkryłam ciekawe połączenie kolorystyczne- korale z miętą bardzo fajne:-)

kasia | szkieuka pisze...

Ha, dzięki! Co do korala i mięty, to w Joaśce mają cały wielki blok papierów na ten temat... takie niby florydzko-tropikalne motywy :) A dla mnie jest to zestaw raczej nowy, w fazie eksperymentów.