Nic nowego kompletnego na razie nie ma, gdyż wczoraj była emergencja w postaci braku prądu - nie dość, że pogoda osobliwa, bo wielki upał razem ze sporym wiatrem w porywach do 80km/h, to jeszcze słup przy naszej ulicy był padł i odłączył nas skutecznie od elektryczności. Dobrze, że przynajmniej woda w ubikacji nie jest związana z prądem, przynajmniej na krótką metę...
Tak, że dziś przedstawiam małe zaległości, a mianowicie karteluszkę sporządzoną na długo przed Euro i Koko koko. Chociaż jest urodzinowa, to użyte na niej elementy stanowią zagadkę, a rozwiązaniem jest pewne powiedzonko, używane w chwilach zdenerwowania. Jakby co, to odpowiedź będzie na końcu posta :)
I jeszcze dwie łagodne, stonowane kartki pocieszające:
Dotarło do mnie sto perłowych guziczków z Chin czy inszego Singapuru, więc mogę jechać z koksem i przyszywać, gdzie tylko:
Rozwiązanie zagadki trzeba sobie "podświetlić" kursorem: kurza melodia.
1 komentarz:
O to koko jest spoko, melodyjne bardzo:-)
Prześlij komentarz